Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że Spielberg potrafi nakręcić wciągający film. Udowodnił to już wiele razy, choć jego ostatnie produkcje nie biły rekordów oglądalności. Tym razem jednak reżyser trafił w dziesiątkę. Zabrał się za ekranizację przebojowej powieści Ernesta Cline'a ''Ready Player One'', która w 2011 roku trafiła na listę bestsellerów New York Timesa. I wszyło mu to całkiem nieźle.
Docenili go już na pewno widzowie na całym świecie - w pierwszy weekend ''Player One'' zarobił 181 milionów dolarów, w samym USA z 53 milionami jest na pierwszym miejscu w box office, a w Chinach zarobił 61 milionów. W Polsce film wchodzi do kin 6 kwietnia.
Witajcie na smutnej Ziemi Anno Domini 2045. Mieszkańców Ameryki (oraz przypuszczalnie całej reszty planety) dotknęło kilka znaczących kryzysów, które spustoszyły kraj i doprowadziły do tego, że wszyscy mieszkańcy szukają ucieczki od smutnej i brzydkiej codzienności w świecie wirtualnym.
Najlepiej do tego nadaje się OASIS – dzieło samotnego geniusza Jamesa Hallidaya. Śmiało można powiedzieć, że jego gra zastępuje ludziom prawdzie życie – mogą tam być kim tylko chcą, mogą robić, co chcą, być, gdzie chcą. Więc grają tam absolutnie wszyscy. Wszyscy też polują na tzw. "easter egg" (ukrytą w środku gry wyjątkową rzecz lub zadanie), którego Halliday schował przed śmiercią w swoim dziele życia.
W przypadku OASIS są to ukryte zadania, których realizacja pozwoli najlepszemu graczowi przejąć kontrolę nad kultową grą. Szczęśliwiec stanie się też właścicielem firmy oraz gigantycznej fortuny. Wszyscy wiedzą tylko tyle, że aby zdobyć pierwszą wskazówkę, trzeba wygrać wyjątkowy wyścig samochodowy, który do łatwych nie należy.
W grę gra również główny bohater, Wade Watts, w którego wcielił się Tye Sheridan. Jest (oczywiście) sierotą i mieszka w biedzie z ciotką, która ma okropnego partnera, gnębiącego samotnego nastolatka. Nie dość więc, że w domu Wade ma pod górkę, to jeszcze gra przeciwko wrogiej korporacji, która z oczywistych względów chce przejąć pakiet własnościowy OASIS i w tym celu zatrudnia całe szwadrony zawodowych graczy.
Player One (2018), reż. Steven Spielberg fot. Warner Bros. Pictures, kadr Youtube
Przy okazji korporacja ta tworzy też tak zwane "centra lojalnościowe", w których zamyka zadłużonych graczy mających odpracować swoje długi.
I choć wielu graczy latami próbowało wygrać pierwszy wyścig, to nikt nawet nie zbliżył się ani odrobinę do mety. Aż pewnego dnia Wade, noszący w grze imię Percival, spotyka na torze wyścigowym avatara słynnej graczki. Ratuje jej postać przed niechybną śmiercią, co zaczyna ciąg wydarzeń, dzięki któremu nastolatek zaczyna prowadzić w grze i wyścigu po "easter egga".
Od tej pory chłopakowi po piętach depczą wysłannicy wrogiej korporacji, którzy nie zawahają się dzieciaka nawet zabić. I muszę przyznać, że śledziłam te zmagania w napięciu, choć dydaktyczny wydźwięk historii nieco mnie tu uwierał.
Można mieć na samym początku nieco wątpliwości, czy ponad 70-letni reżyser będzie potrafił przekonująco pokazać świat w głównej mierze opierający się na wirtualnym świecie gier komputerowych. Okazuje się, że obawy są nieuzasadnione.
Ready Player One, reż. Steven Spielberg, prod. Warner Bros. mat. prasowe
Sama powieść bogato odwołuje się do popkultury lat 80., a był to złoty czas dla samego reżysera. Mimo że teoretycznie mamy tu do czynienia z dystopijnym światem z przyszłości, całość jest wybitnie nostalgiczna, żeby nie powiedzieć - wręcz gloryfikująca kulturę powstałą wokół pierwszych gier komputerowych, komiksów i super-bohaterów. Pełno tam też muzyki z tamtej dekady, co jeszcze bardziej podkręca "retro-atmosferę".
Spielberg w dodatku jest zauroczony książką, którą przyszło mu zekranizować i to czuć w każdym ujęciu. Chciał pozostać jak najwierniejszy jej duchowi - ściśle współpracował z samym autorem powieści, Ernestem Clinem, który brał czynny udział w tworzeniu scenariusza filmu. Pisarz zresztą jest szczerze zachwycony współpracą z reżyserem oraz samą produkcją.
W efekcie wyszła im naprawdę przyjemna historia, która mimo dość drętwego wprowadzenia, wciąga i angażuje. Bo nie oszukujmy się, nawet bez lektury książki, można szybko wywnioskować jakie perypetie czekają naszych bohaterów i jak to się wszystko skończy.
Dość przewidywalne jest też przesłanie całego filmu – bezduszne korporacje są okropne i trzeba z nimi walczyć, a samo granie w gry to fajna sprawa, ale pamiętajcie drogie dzieci – przyjaźń z prawdziwymi ludźmi jest najważniejsza.
Ale to wszystko naprawdę w niczym nie przeszkadza. Nie zapomnijmy dodać, że zdjęcia robił Polak - Janusz Kamiński. Po obejrzeniu "Player One" nie będziecie mieli wątpliwości, że jest jednym z najlepszych operatorów na świecie.
Myślę też, że gracze będą oglądać ten film z przyjemnością, efekty specjalne nie zostawiają nic do życzenia, dlatego warto zobaczyć film w 3D. Mogę też zapewnić, że najprawdopodobniej z kina wyjdziecie z poczuciem miło spędzonego czasu.
"Player One" ("Ready Player One"), reż. Steven Spielberg, scen. Ernest Cline, Zak Penn, prod. Warer Bros. Entertainment, 2018. W rolach głównych: Tyle Sheridan, Olivia Cooke, Ben Mendelsohn, Lena Waithe, T.J. Miller, Simon Pegg, Mark Rylance. Premiera 6 kwietnia