Na "Kler" za granicą bilety wyprzedały się na pniu. Mamy relację z pokazu w Luksemburgu

"Kler" Wojciecha Smarzowskiego to jedna z najgłośniejszych polskich produkcji ostatnich miesięcy. Zanim jeszcze porządnie zaczęła się jego dystrybucja za granicą, pan Mirosław Tyc z trudem kupił dwa ostatnie bilety na premierę filmu w Luksemburgu. Specjalnie dla Gazeta.pl opisał ten pokaz.

"Kler" co prawda w Gdyni dostał jedynie nagrodę publiczności, ale za to wyniki oglądalności mówią same za siebie. W Polsce od premiery (28 września) obejrzało go już 3 538 214 osób, a w Wielkiej Brytanii film Smarzowskiego miał najlepsze otwarcie w historii polskiego kina wyświetlanego za granicą.  "Kler" w trzy dni zarobił na Wyspach 1 002 754 funtów, znalazł się także na czele listy box office brytyjskich kin za ostatni weekend. 

Wielka Brytania nie jest jedynym państwem, w którym „Kler” jest wyświetlany. Od dystrybutora filmu Kino Świat dowiedzieliśmy się, że kopie "Kleru" powędrowały do takich krajów, jak: Austria, Niemcy, Belgia, Holandia, Luksemburg, Dania, Irlandia, Islandia, Norwegia, Szwecja, Kanada i USA.

 "Kler" w Luksemburgu

W Luksemburgu mieszka pan Mirosław Tyc, który specjalnie dla nas opisał premierowy pokaz „Kleru”, na który udało mu się cudem wręcz zdobyć wejściówki:

Bilety na premierę zakupiłem około tygodnia przed tutejszą premiera, kiedy na stronie Kinepolis film nie miał jeszcze ani fotografii, ani opisu.
Bardzo się ucieszyłem, że udało mi się kupić dwa ostatnie, dla mnie i dla męża. Nie mięliśmy okazji nawet siedzieć obok siebie. Zainteresowanie było ogromne. Ostatecznie kino otworzyło jeszcze jedną salę. 'Kler' można było również zobaczyć w drugim największym mieście Luksemburga – Esch-sur-Alzette.

Pan Mirosław podkreśla, że tak duża frekwencja nie zdarza się tam często. Choć dużą zasługę mieli w tym mieszkający na miejscu Polacy:

Jesteśmy częstymi bywalcami kina na Kirchbergu (największe kino w Luksemburgu), ale jeszcze nigdy nie oglądaliśmy filmu w tak pełnej sali. Co więcej, sala była pełna Polaków. Prawie nie widziałem ani nie słyszałem obcokrajowców.

Warto przy tym zaznaczyć, że sam Luksemburg ma populację liczącą sobie około 600 tys. osób, zaś Ministerstwo Spraw Zagranicznych na swojej stornie informuje, że według danych ze stycznia 2017 roku „liczba osób posiadających polskie obywatelstwo, bądź osób polskiego pochodzenia utrzymujących związki z Polską oceniana jest na ok. 5000 osób” z czego przeszło 4000 osób jest  zameldowanych w tamtejszych gminach. Tym samym Polacy pod względem liczebności znajdują się na 9. miejscu wśród narodowości zamieszkujących Luksemburg.

"Kler" - Odbiór polonijnej publiczności

Pan Mirosław Tyc bacznie przyglądał się reakcjom obecnych na sali osób. Z jego obserwacji wynika, że polscy widzowie zasadniczo podzielili się na dwa „obozy”:

Udało mi się zauważyć dwa rodzaje widzów. Pani, która siedziała za mną, która reprezentuje pierwszy z nich, kilka razy żywo wyraziła swoje opinie. Zdawało mi się, że film Smarzowskiego traktowała jak film dokumentalny, który demaskuje wszystkie grzechy polskiego Kościoła. Z radością i satysfakcją komentowała wiele scen słowami 'sama prawda'.

Nie był to jednak jedyny rodzaj reakcji na obraz Wojtka Smarzowskiego. Opinie były zdecydowanie podzielone:

Przedstawiciele drugiej grupy dość długo zostali w sali po zakończeniu filmu. Ze złością i oburzeniem zgadzali się ze sobą, że film był przerysowany, nie przedstawia całej prawdy i ma na celu manipulowanie i szkalowanie Kościoła. Wszystkich ludzi natomiast łączyło to, że przez większość filmu siedzieli bezszelestnie i bez ruchu. Tylko jeden widz zmęczony po całym tygodniu pracy chrapał przez kilka minut. Pozostali siedzieli w takim napięciu, że nikt nie zdecydował się go obudzić.

Jak można wywnioskować z tego opisu, nawet u mieszkających za granicą Polaków film wywołuje tak samo skrajne oponie, jak w kraju. To znaczy, że reżyser trafił w naprawdę czuły punkt wielu osób.

Co o "Klerze" sądzi zagraniczny widz?

O "Klerze" rozpisują się już od dłuższego czasu zagraniczne media. Artykuły na temat fenomenu tego obrazu opublikowano na łamach "The New York Times" czy "The Hollywood Reporter".

W większości publikacje skupiają się na ewenemencie produkcji przez pryzmat specyfiki Polski i jej kulturowego osadzenia. Byliśmy więc ciekawi, co o filmie myślą osoby osadzone w zupełnie innych realiach społecznych niż nasze. Pan Mirosław porozmawiał o tym ze swoim znajomym z Francji. Tutaj sprawy mają się nieco inaczej niż u nas:

Sadzę, że ten film byłby trudny do pełnego zrozumienia, dla osoby, która nie wychowała się w Polsce lub nie znała polskich realiów. Poprosiłem mojego znajomego, Francuza, o opinię. Film nie wpłynął na niego równie silnie, jak na większość moich znajomych.
Powiedział mi, że we Francji ludzi nie interesuje tak bardzo ten temat. Parusetletni rozdział państwa od Kościoła oraz rewolucja w ‘68 zaowocowały świadomością, że wszystko, również Kościół, może być poddawane krytyce. W Polsce taka świadomość dopiero powoli nabiera na sile. Wiara i Kościół od wieków pełniły ogromna rolę w jednoczeniu naszego narodu. Myślę, że w równym stopniu jak język, kultura i historia.

Już choćby po tej wypowiedzi widać, że siła "Kleru" leży w dużym stopniu w jego osadzeniu w polskich realiach społecznych. Nie należy też zatem szczególnie się dziwić jego wysoką oglądalnością w Wielkiej Brytanii, Polacy stanowią tam 9 proc. ogółu imigrantów i są obecnie najliczniejszą mniejszością narodową na Wyspach. Szacuje się, że obecnie mieszkam tam około miliona osób z Polski.

Przypominamy, że ten obraz ma szansę zostać najbardziej kasowym polskim filmem po 1989 roku. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, Smarzowski wyprzedzi "Ogniem i mieczem", które zarobiło 105 milionów złotych. Jak podaje Next - "Kler" zarobił w Polsce już około 70 milionów złotych. 

Więcej o: