Jan P. Matuszyński zapowiadał, że chce zrobić film o śmierci Grzegorza Przemyka już w 2017 roku. Budżet produkcji oszacowano na 11 milionów złotych, w związku z czym producenci zwrócili się o dotację wynoszącą 5,5 miliona złotych. PISF owszem dofinansuje film, ale w dużo mniejszym wymiarze niż wnioskowano.
"Żeby nie było śladów" to tytuł adaptacji filmowej reportażu historycznego Cezarego Łazarewicza. Autor opisał okoliczności śmierci Grzegorza Przemyka - pobitego przez milicjantów maturzysty, syna poetki Barbary Sadowskiej.
Reżyser "Ostatniej rodziny" uznał, że właśnie to będzie odpowiedni materiał na jego drugi film. Jak podkreślał w wywiadach, jego zdaniem ta smutna historia nie jest tak oczywista, jak może się wydawać. Scenariusz do filmu stworzyć ma Kaja Krawczyk-Wnuk.
O tym, że film dostanie dofinansowanie było już wiadomo w ubiegłym roku. Dopiero teraz jednak orzeczono, ile będzie wynosiło. A okazało się, że zamiast 5,5 milionów złotych, twórcy otrzymają milion złotych.
Onet jednak donosi, że nieoficjalnie mówi się, że produkcje historyczne - w tym też film o Grzegorzu Przemyku - mają dostać odpowiednie wsparcie finansowe ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zaś same dotacje ze strony PISF mają być raczej symboliczne. Przy czym warto dodać, że także inne produkcje dostały do Instytutu dotacje niższe niż o to wnosiły - podobnie jest w przypadku takich twórców jak
Leszek Wosiewicz, który wnioskował o 6 mln dotacji na film "Raport Pileckiego" i Robert Gliński, który prosił o tyle samo na produkcję "Sanatorium Gorkiego", a dostali po milionie. Z kolei Michał Kwieciński wnioskował o 5 mln 490 tys. zł, a otrzyma 500 tys. - czytamy na stronie PISF.
Grzegorz Przemyk był synem poetki Barbary Sadowskiej i Leopolda Przemyka, sam też pisał poezję. 12 maja 1983 roku świętował razem z kolegami maturę na placu Zamkowym w Warszawie – nie mieli przy sobie dokumentów. Zatrzymała ich milicja i zabrała na pobliski komisariat.
fot. Fotografia Grzegorza Przemyka z Nekrologu | Domena publiczna |
Tam trzech funkcjonariuszy pobiło chłopaka, który po powrocie do domu odczuwał tak silne bóle brzucha, że karetka zabrała go do szpitala. Grzegorz Przemyk zmarł po dwóch dniach w wyniku urazów jamy brzusznej, którym nie zaradziła operacja.
Pogrzeb Grzegorza Przemyka odbył się 19 maja na warszawskim Żoliborzu. Na mszy odprawianej przez biskupa Władysława Miziołka oraz na Powązkach zjawiły się tłumy. Uczestnicy stawili się z transparentami, a sam pogrzeb stał się największą od wprowadzenia stanu wojennego manifestacją przeciw władzy i jej nadużyciom.
całym kraju słychać było głosy oburzenia wywołane brutalnością milicjantów. Sprawa była tak głośna, że SB przeprowadziło akcję tuszującą winę funkcjonariuszy i zrzucające winę na lekarzy. Dopiero po 1989 roku można było podjąć kroki prowadzące do uczciwego śledztwa w tej sprawie.