Margot Robbie w najnowszym filmie Quentina Tarantino "Once Upon a Time in Hollywood" wcieli się w rolę Sharon Tate - zamordowanej przez członków Charlesa Mansona żonę Romana Polańskiego. Aktorka przyznała, że nie rozmawiała z polskim reżyserem o swojej bohaterce, ale ma na to dobre wytłumaczenie.
Aktorka zapytana przez dziennikarzy z Net-a-Porter, czy rozmawiała z Romanem Polańskim o jego zmarłej żonie, Sharon Tate, by przygotować się do jej odegrania w filmie, szczerze odpowiedziała:
Nie zrobiłam tego. Ale on napisał autobiografię i jest tam tyle szczegółów, że właściwie nie musiałam z nim nawet rozmawiać.
Jak dalej donosi Net-a-porter, Margot miała jednak pewne wątpliwości, czy ma odpowiednie warunki fizyczne, by wcielić się w Sharon Tate:
Mam bardzo płaską klatkę piersiową, a Sharon Tate wręcz odwrotnie. Więc zapytałam [Tarantino], czy będziemy używać sztucznych piersi, a on mi odpowiedział "Nie, to nie zmienia bohaterki".
Robbie zdradziła także kilka szczegółów z pracy na planie najnowszej produkcji. Przyznaje, że bardzo rzadko spotyka na zdjęciach Leonardo DiCaprio i Brada Pitta, którzy grają bardzo znaczące role w najnowszej opowieści Tarantino. Aktorka jednocześnie przyznaje, że praca z tym reżyserem to spełnienie jej marzeń - Rafał Zawierucha, który gra młodego Romana Polańskiego, niewątpliwie może powiedzieć to samo.
Roman Polański Fot. Piotr Wójcik / Agencja Wyborcza.pl
Jednocześnie okazuje się, że film w istocie nie będzie dokładnie opowiadał o morderstwach sekty Charlesa Mansona. Zgodnie ze słowami samego Tarantino, równie dobrze można by nazwać "Bękarty wojny" filmem o Hitlerze. Niemniej wątek śmierci Sharon Tate znajdzie się w filmie. Indiwire donosi, że ten ma być zbudowany podobnie jak kultowe "Pulp fiction", gdzie każdy bohater ma swój własny rozdział.
Początkowo planowano, że "Once Upon a Time in Hollywood" trafi do kin równo w 50. rocznicę brutalnego mordu na Sharon Tate. Dystrybutor zdecydował jednak, że premiera odbędzie się 2 tygodnie wcześniej - 26 lipca 2019 roku.