Paweł Pawlikowski jest pierwszym nominowanym za najlepszą reżyserię polskim filmowcem od czasów "Pianisty" Romana Polańskiego. Jego "Zimna wojna" ma jeszcze dwie nominacje - za najlepsze zdjęcia i dla najlepszego zagranicznego filmu.
"Zimna wojna" ma o jedną nominację więcej niż miała oscarowa "Ida". W obydwu przypadkach mowa tu o nominacjach dla zagranicznego filmu i dla operatora. Nowy obraz przyniósł dodatkową nominację - za reżyserię. Co powiedział na ten temat sam zainteresowany, Paweł Pawlikowski? CNN przytacza jego wypowiedź:
To niesamowity zaszczyt znaleźć się w takiej grupie filmowców. Jestem bardzo wdzięczny Akademii. Dzielenie się tym jakże osobistym filmem ze światem przez ostatni rok było niezapomnianą podróżą.
Reżyser nie zapomniał jednak, że nie dokonał tego wszystkiego sam i oddał honory innym uczestnikom projektu:
Nie dokonałbym tego bez producentów: Tanyi Seghatchian i Ewy Puszczyńskiej, mojej wielkiej gwiazdy Joanny Kulig, jak również bez wsparcia Amazona, który wprowadził film do USA. Specjalne gratulacje dla Łukasza Żala, którego błyskotliwe oświetlenie ożywiło film.
Dużo mniej zachowawczo skomentował dla Onetu z kolei te nominacje krytyk filmowy Tomasz Raczek:
To pasowanie Pawlikowskiego na mistrza. Już nie jest "wybitnym reżyserem", a "mistrzem" właśnie, stojącym ramię w ramię z Andrzejem Wajdą i Krzysztofem Kieślowskim.
Gratulacje dla reżysera płyną ze wszystkich stron - łącznie z ministrem kultury, jak i prezydentem RP Andrzejem Dudą. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Pawlikowski do domu wróci za miesiąc z choć jedną statuetką.