Oscary 2019 dla Polaków to o tyle wyjątkowe wydarzenie, że "Zimna wojna" ma szansę na trzy Oscary - dla najlepszego filmu zagranicznego, za najlepsze zdjęcia i dla najlepszego reżysera. Paweł Pawlikowski jednak na chwilę przed rozpoczęciem imprezy zdradził, że nie oczekuje żadnej wygranej.
Reporterzy RMF FM złapali reżysera przed wejściem do Dolby Theathre. Był w bardzo dobrym nastroju, jednakże zdradził iż jego zdaniem nie ma najmniejszych szans na jakiegokolwiek Oscara w żadnej z trzech kategorii. Zapytany czy będzie nagroda bez ogródek powiedział, że przegra starcie z "Romą":
Nie będzie. Na 100 procent. Statystycznie wygląda, że nie będzie. W naszych kategoriach "Roma". Gdybym miał stawiać na coś pieniądze, to na "Romę".
Chłodno wykalkulował, że łączy się to z bardzo kosztowną promocją filmu meksykańskiego reżysera, Alfonso Cuarona:
Po prostu jest bardzo mocna konkurencja w tym roku, bardzo mocna konkurencja też w PR-rze. Tyle pieniędzy poszło z różnych źródeł... To nie jest to samo, co europejskie nagrody, gdzie członkowie akademii wybierają bez żadnych wpływów - tłumaczył.
Podkreślił też, że ma się z czego cieszyć, bo to jego film zagwarantował mu w ubiegłym roku Złotą Palmę w Cannes dla najlepszego reżysera:
Dla nas Cannes jest bardzo ważne, nagrody europejskie są bardzo ważne, a to jest trochę inny świat, inne zasady tu działają. Ale i tak ludzie bardzo nasz film pokochali.
Nie bez powodu już od dawna mówiło się, że "Roma" jest największym konkurentem "Zimnej wojny" w wyścigu po Oscara. Oba filmy łączy kilka podobieństw - nie dość, że są czarno-białe, to zarówno Cuaron, jak i Pawlikowski pisali do nich scenariusze na podstawi wspomnień z dzieciństwa.