Rafał Zawierucha został obsadzony w najnowszej produkcji Tarantino w roli Romana Polańskiego. Pojawiają się informacje, że sceny z jego udziałem nie stanowią istotnej części scenariusza i w związku z tym jest możliwe, że w trakcie montażu zostaną usunięte.
Sam aktor ani nie potwierdza tych informacji, ani nie zaprzecza. Jeśli jednak rola Zawieruchy nie jest duża, ba! - nawet gdyby został wycięty, to musimy przyznać, że praca na planie u Tarantino to duża nobilitacja i szansa na kolejne ciekawe angaże.
Wcześniej mówiło się o tym, że Roman Polański i jego żona Sharon Tate odgrywają istotną rolę w historii, którą zobaczymy na ekranie. Tate, którą gra Margot Robbie, była w zaawansowanej ciąży, gdy została zamordowana przez członków sekty Charlesa Mansona. To właśnie zbrodnie dokonane przez jego zwolenników mają być osią filmu.
Główne role w "Once upon a time in Hollywood" grają Brad Pitt i Leonardo Di Caprio, którzy wcielają się w serialowego gwiazdora westernów i kaskadera. Na razie mogliśmy ich zobaczyć na plakatach promujących tytuł.
Czyżby słowa Grażyny Torbickiej, prowadzącej galę wręczenia Orłów, miały okazać się prorocze? - Wytnie czy nie wytnie? - pytała kilkanaście dni temu Zawieruchę o losy jego filmowej postaci, gdy ten pojawił się na scenie. Wtedy też aktor nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Trzymamy jednak kciuki za karierę Zawieruchy.
Światowa premiera "Once upon a time in Hollywood" jest zaplanowana na maj, w Polsce film będzie można oglądać w kinach od 9 sierpnia.