Marek Edelman, zmarły w 2009 roku lekarz i jeden z przywódców bojowników Żydowskiej Organizacji Bojowej podczas powstania w getcie warszawskim z 1943 roku, wspólnie z Paulą Sawicką napisał książkę opartą na doświadczeniach jego, a także innych ludzi uwięzionych przez władze niemieckie w Warszawie. W "I była miłość w getcie", zapisie rozmowy z Sawicką, mówił o najintymniejszych chwilach z życia osób, którym przyszło żyć w tragicznej rzeczywistości.
"Życie tam, w getcie, w pojedynkę było niemożliwe. Bez tego nie można było przeżyć i zostać człowiekiem. Zawsze trzeba było mieć kogoś do pary w tym sensie, że trzeba było mieć przy sobie drugiego człowieka, który myśli tak samo, który jest w ciebie tak samo wciągnięty, jak ty w niego. Dla którego zrobisz wszystko, a on dla ciebie. I to jest miłość" – pisał Edelman.
Reżyserką i współscenarzystką fabularyzowanego dokumentu jest Jolanta Dylewska, która została wyróżniona podczas gali Orły, a także Złotymi Lwami na Festiwalu Filmowym w Gdyni za zdjęcia do filmu "W ciemności"
- W lutym 2008 roku zadzwonił do mnie Marek Edelman z pytaniem, czy umiem napisać scenariusz. Najpierw okazało się, że chodzi o scenariusz dla Wajdy a następnie, że chodzi o film o miłości w getcie - wspomina Jolanta Dylewska w rozmowie z Piotrem Śmiałowskim. Tamten film nie powstał. - Odpowiedziałam, że nie jestem w stanie napisać scenariusza fabularnego dla Andrzeja Wajdy, ale że kiedyś i tak muszę zrobić film o miłości - opowiada reżyserka. - Marek zapytał jaki mam pomysł na ten film. Powiedziałam, ze najważniejsza jest jego obecność przed kamerą, jego opowieść... Marek zgodził się. W czerwcu nakręciliśmy wspólnie z Kubą Kijowskim rozmowę z Markiem. Później już tylko rozmawialiśmy, nagrywałam te rozmowy bez obrazu. Wiedziałam, ze będą potrzebne sceny fabularne. Poszłam do Andrzeja Wajdy, by zapytać jak je nakręcić. I wtedy na koniec rozmowy Wajda powiedział mi, że właściwie żal mu, że wcześniej odmówił Markowi. Natychmiast zaproponowałam by nakręcił te sceny, zgodził się - zdradza Dylewska.
Razem z Agnieszką Holland stworzyły scenariusz filmu dokumentalnego, którego elementem stały się także sceny fabularyzowane (za reżyserię tych fragmentów odpowiadał Andrzej Wajda). Starali się pokazać, że w piekle getta mogło istnieć dobro i piękno. I miłość - także ta przepełniona erotyką. I że to ona okazała się największą wartością, większą nawet niż życie.
Najważniejszą częścią fabularyzowanego dokumentu jest oczywiście rozmowa z Markiem Edelmanem, którą w 2008 roku przeprowadziła z nim reżyserka. W filmie można także zobaczyć archiwalne materiały z getta, które nakręcili naziści. W scenach fabularnych wyreżyserowanych przez Wajdę wystąpili m.in. Aleksandra Popławska i Marek Kalita.
Marek Edelman... i była miłość w getcie materiały prasowe
- Postaramy się, żeby między widzami a bohaterami filmu powstała intymna więź, która pozwoli współczesnym zrozumieć to, co z dzisiejszego punktu widzenia jest trudne do ogarnięcia. To, że Lutek Rotblat podczas ataku Niemców na bunkier na Miłej 18 zabił swoją matkę i siebie. To, że młoda lekarka podała ciężko chorym dzieciom tuż przed wejściem Niemców truciznę, żeby spokojnie zasnęły w łóżeczkach. To też były akty miłości - mówiła w jednym z wywiadów Jolanta Dylewska.
Niemiecko-polską koprodukcję "Marek Edelman... i była miłość w getcie" będzie można obejrzeć podczas festiwalu Millennium Docs Against Gravity, który odbędzie się od 10 do 24 maja w Warszawie, Wrocławiu, Gdyni, Katowicach, Lublinie i Bydgoszczy. Program jest dostępny na stronie mdag.pl.