Jacek Borcuch po raz kolejny stworzył film, który spotkał się z dużym uznaniem nie tylko polskich krytyków, ale także zagranicznych. Najnowszy "Słodki koniec dnia" debiutował na tegorocznym festiwalu kina niezależnego Sundance, gdzie znalazł się w prestiżowym konkursie World Cinema Dramatic.
Już w pierwszych recenzjach zwracano uwagę na to, że to uniwersalna opowieść z ciekawymi, i co najważniejsze, dobrze zagranymi postaciami. Nim wybierzecie się do kina, możecie się przekonać, dlaczego warto i co was tam czeka.
"Słodki koniec dnia" jest produkcją polsko-włoską i zdaniem twórców porusza problemy uniwersalne. Scenariusz napisał reżyser razem z pisarzem Szczepanem Twardochem. Jak mówi sam Jacek Borcuch:
To historia o rodzinie, miłości, tęsknocie, utraconych nadziejach, lęku przed nieznanym. Lęku, który towarzyszy dziś setkom milionów ludzi na całym świecie. Ale przede wszystkim to opowieść o wielkiej pasji życia, o zderzeniu cywilizacji.
Akcja jest osadzona na włoskiej prowincji, w miasteczku Volterra. Krystyna Janda gra Marię, polską poetkę, noblistkę i autorytet moralny. O swojej postaci aktorka powiedziała:
Lubię takie rzeczy do grania. Moja bohaterka Maria Linde to bardzo interesująca postać. Przede wszystkim porusza tak współczesne i żywo aktualne problemy, że wydawało mi się to naprawdę ważne.
W jej córkę, matkę samotnie wychowującą dwójkę dzieci, wcieliła się bardzo popularna we Włoszech Kasia Smutniak. U ich boku zagrali także Antonio Catania, Lorenzo de Moor, Vincent Riotta, Robin Renucci.
Maria jest cenioną artystką, zdobywczynią literackiej Nagrody Nobla, którą otacza wianuszek wielbicieli. Stara się zachować pozorną skromność, ale też skrzętnie korzysta z tego, że jest uważana za autorytet i bez ogródek wygłasza często nawet kontrowersyjne opinie. Co więcej, wdaje się w romans z dużo młodszym Nazeerem, egipskim imigrantem, który prowadzi lokalną karczmę. Rodzina zdaje się celowo nie zauważać, że Maria szuka w tym związku tego, czego nie może znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu, a młody i niezwykle inteligentny chłopak właśnie jej to zapewnia.
MATERIAŁY PRASOWE
Mimo to życie bohaterów zdaje się przypominać sielankę i niemal wieczne wakacje do chwili, gdy dowiadują się o zamachu terrorystycznym w Rzymie. Maria odbierając lokalną nagrodę, wygłasza nader płomienne i niejednoznaczne przemówienie, z którego można wywnioskować, że popiera terrorystów. Bezkompromisowość i niepoprawność polityczna Marii okazują się mieć dramatyczne konsekwencje dla niej i jej najbliższych.
Kasia Smutniak tłumaczy, że w "Słodkim końcu dnia" najbardziej urzekł ją:
Przede wszystkim scenariusz. Miałam wrażenie, że ten film wypełnia jakąś lukę w kinematografii europejskiej. Jacek przekonał mnie swoją wrażliwością i zapałem. No i Krystyna, możliwość grania u boku Krystyny Jandy to było dla mnie coś niepowtarzalnego - dodała aktorka.
Już z pierwszych recenzji amerykańskich krytyków wynikało, że "Słodki koniec dnia" jest znakomicie zagrany i napisany. Spodobało im się, jak porusza ważne wątki polityczne i społeczne - kryzys związany z uchodźcami i podsycanie społecznych lęków. Zdaniem Tomris Laffly film Jacka Borcucha zadaje odpowiednie pytania o niebezpiecznie nasilającą się ksenofobię i zostawia po sobie długotrwałe wrażenia dzięki metaforycznemu zakończeniu.
Dennis Harvey napisał z kolei dla "Variety", że obraz pokazuje te kwestie w bardzo europejski sposób - nie daje oczywistych i łatwych rozwiązań dylematów, ale zostawia miejsce do przemyśleń i ucieka od polaryzacji. I mimo że ten film jest zupełnie inny od "Wszystko co kocham", dużo mniej jednoznaczny, to jego zdaniem jest równie doskonały jak debiut młodego reżysera. Krytyk uważa też, że następny film może z Jacka Borcucha uczynić filmowca równie cenionego i ważnego, co Paweł Pawlikowski.
Allan Hunter napisał dla "Screen Daily", że Jackowi Borcuchowi udało się na tle opowieści o rodzinie stworzyć przestrzeń dla rozważań o europejskiej tożsamości.
Borcuch rozumie, jak prowadzić historię, razem z wciągającym i magnetyczny popisem Krystyny Jandy tworzy to wdzięczny film, który nieustannie widza angażuje i jest dla niego niezwykle poruszającym przeżyciem.
Wszyscy zwracają uwagę na wyśmienitą rolę Krystyny Jandy, która stworzyła postać niezwykle skomplikowaną. Harvey zauważa, że świetnie odnalazła się w roli, którą napisano niemal tak jakby jej bohaterka była tak naprawdę mężczyzną: odnoszącym sukcesy, docenianym, aroganckim i ciągle siebie niepewnym pisarzem, którego kaprysy spełniają wielbiciele i jego rodzina - czyżby Szczepan Twardoch dał tej postaci trochę z siebie?
Słodki koniec dnia NEXT FILM
Nicholas Bell w recenzji Ion Cinema pisze wprost, że występ Jandy jest największą siłą tego filmu - nic dziwnego, że Jury Festiwalu Filmowego Sundance przyznała jej tytuł najlepszej aktorki.
W "Variety" możemy też przeczytać, że choć film jest produkcją polsko-włoską, to wydaje się bardzo francuski w stylu. To połączenie intelektualnych przepychanek, skomplikowanych i intensywnych relacji międzyludzkich, komedii o ludzkich słabości i dramatycznego napięcia, które tak często można było zobaczyć w dziełach najlepszych francuskich reżyserów ostatnich lat.
Dennis Harvey podkreśla też, że poza może nieco spornym finałem, "Słodki koniec dnia" jest produkcją starannie wyrzeźbioną na wszystkich poziomach, od dobrze wyważonej i eleganckiej narracji poczynając, idąc przez zdjęcia operatora Michała Dymka, który kamerę często prowadził z ręki, a na wyśmienitej obsadzie kończąc. Oczywiście gwiazdą pierwszej wielkości jest Krystyna Janda. I choćby tylko dla niej warto się na ten film wybrać.
"Słodki koniec dnia" można zobaczyć w polskich kinach już od 10 maja.
Off Camera. Nagrody wręczone - "Słodki koniec dnia" najlepszym polskim filmem>>>