Zawierucha pojawił się na Festiwalu Filmowym w Cannes, by przejść po czerwonym dywanie i uczestniczyć w pokazie "Once Upon a Time in Hollywood".
To na pewno niesamowita przygoda, być tam jako jeden z aktorów Quentina Tarantino. Nic dziwnego, że aktor na swoim profilu na Instagramie zamieścił zdjęcie oznaczone hashtagami #lovemyjob i #dreamscometrue. Napisał:
Dzień dobry, Cannes! Uściski z Lazurowego wybrzeża wysyłam każdemu z Was! Dziękuję za piękne słowa i smsy! Za wsparcie! Film widziałem! Ale nic wam o nim nie powiem. Zapraszam już teraz na premiery na całym świecie.
Zawierucha gra w "Once Upon a Time in Hollywood" Romana Polańskiego. Akcja filmu Quentina Tarantino rozgrywa się w 1969 roku, niedługo przed tragiczną śmiercią żony polskiego reżysera. Sharon Tate (gra ją Margot Robbie) została zamordowana przez bandę Charlesa Mansona.
"Once Upon a Time in Hollywood", w którym główne role grają Brad Pitt i Leonardo DiCaprio, dostał sześciominutowe owacje na stojąco po pokazie na Festiwalu w Cannes i z pewnością jest mocnym kandydatem do Złotej Palmy. O tym, w czyje ręce trafi nagroda, zadecyduje jury pod przewodnictwem meksykańskiego reżysera Alejandro Gonzáleza Iñárritu.
A jak Zawierucha wspomina początek swojej przygody z Tarantino? W rozmowie z Gazeta.pl opowiadał:
Maciek, mój agent, zadzwonił do mnie: "Słuchaj, chcą cię tam, jeszcze nie wiem, co to jest". Powiedziałem mu: "Maciej, spokojnie. Ja wiem, że się uda". Czułem to, choć oczywiście się bałem i byłem zestresowany. Ale postanowiłem, że podejdę do tego zadania profesjonalnie. Na spokojnie, nic nie mówiąc dookoła, zanim nie podpiszę kontraktu. Jak za dużo gdaczesz, to z tego jajka może być zbuk.
Na szczęście rolę dostał. Niestety, na razie nie wiemy zbyt wiele o fabule, bo sam Quentin Tarantino prosił, by widzowie w Cannes nie zdradzali szczegółów, które mogłyby popsuć innym przyjemność z oglądania. Pozostaje nam czekać do 9 sierpnia - wtedy planowana jest polska premiera "Once Upon a Time in Hollywood".