W 2013 roku wiele osób oburzyły sceny seksu między dwiema bohaterkami - jak pisał potem Bartosz Wróblewski z "Gazety Wyborczej", "zagrane z realizmem ocierającym się o kino dokumentalne". Do tego doszły później wypowiedzi aktorek, oskarżające Kechiche'a o znęcanie psychiczne i zmuszanie do zachowań, które sprawiały, że - jak to określiły - czuły się na planie jak prostytutki.
Tym razem Abdellatif Kechiche zaprezentował w konkursie głównym Festiwalu Filmowego w Cannes kontynuację "Mektoub, My Love: Canto Uno" (miał premierę w Cannes dwa lata temu). Podczas pokazu "Mektoub, My Love: Intermezzo" najbardziej emocjonalnie widzowie zareagowali podobno na symulację seksu oralnego i spora część zniesmaczona wyszła przed końcem filmu. David Ehrlich z IndieWire pisze:
Reżyser "Życia Adeli" zrobił czterogodzinny film o tyłkach. Trwa tyle samo co "Lawrence z Arabii" i dosłownie 60 proc. filmu to zbliżenia na tyłki.
Inni krytycy na określenie filmu używają określeń takich jak "szmira", "tandeta" i "wstyd dla festiwalu". Stephen Miller (The Spoiler Warning) ocenia, że to najgorszy film, jaki widział w konkursie od długiego czasu:
Nowy film Abdellatifa Kechiche'a walczy w tym roku o Złotą Palmę razem z 20 innymi tytułami. Wśród nich są m.in. "The Traitor" (reż. Marco Bellocchio), "The Dead Don't Die" (reż. Jim Jarmush), "Pain & Glory" (reż. Pedro Almodovar), "A Hidden Life" (reż. Terrence Malick) i "Once Upon a Time in Hollywood" (reż. Quentin Tarantino).