I trudno mu się dziwić - odkąd Harrison Ford w 1981 roku zagrał w filmie "Indiana Jones i Poszukiwacze Zaginionej Arki", chyba istnieje tylko garstka osób, która jest w stanie wyobrazić sobie innego odtwórcę tej roli.
- Nikt nie będzie Indianą Jonesem, nie rozumiecie? Ja jestem Indianą Jonesem - zaśmiał się aktor i dodał:
Kiedy mnie nie będzie, nie będzie jego. To oczywiste.
Jakiś czas temu spekulowano, że jest możliwe "nowe otwarcie" opowieści o odważnym archeologu i w roli Indiany Jonesa miałby wtedy pojawić się Chris Pratt. Ford odniósł się do tego, chociaż... pomylił Pratta z innym Chrisem-aktorem. - Świetny sposób, by powiedzieć Chrisowi Pine'owi: "Sorry, stary!" - dodał. Tym stwierdzeniem rozbawił nie tylko dziennikarza przeprowadzającego wywiad, słychać też śmiech spoza kadru.
Scenariusz do piątego filmu o Indianie Jonesie ma napisać Jonathan Kasdan, który pracował przy filmie o młodym Hanie Solo. Co ciekawe, jego ojciec, Lawrence, to scenarzysta "Indiany Jonesa i poszukiwaczy zaginionej arki" - pierwszej części filmowego cyklu.
Niestety, mimo że Harrison Ford potwierdził chęć udziału w filmie, a zaangażowany w produkcję jest także m.in. Steven Spielberg, nie zobaczymy produkcji zbyt prędko - niedawno planowana premiera została przeniesiona z 2019 na 2021 rok. Tym razem, po raz pierwszy, nie będzie pracował z nimi George Lucas, twórca ikonicznej postaci. Do tej pory, zanim Disney przejął firmę Lucasfilm, każdy film o Indianie Jonesie dostawał zielone światło dopiero wtedy, gdy Lucas i Spielberg wspólnie zatwierdzili scenariusz.
Ostatnio Harrison Ford pojawił się w kinach jako Indiana Jones w 2008 roku. I chociaż zrealizowany niemal 20 lat po premierze poprzedniej części "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" nie zachwycił ani krytyków, ani fanów serii, film przyniósł rekordowe zyski.