W wywiadzie, którego Patryk Vegaudzielił "Wprost", reżyser odcina się od sugestii, że "Polityka" to tak naprawdę część kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Mówi:
Dwukrotnie miałem propozycję, aby stworzyć film, który miałby promować wartości i sukcesy danego ugrupowania politycznego, za to szkalować i piętnować drugą stronę. Nie przyjąłem ich, choć proponowano mi wielkie pieniądze na hiperprodukcję.
Twierdzi, że kwota, o której była mowa, to 70 mln złotych. - Różne rzeczy można mi zarzucić, ale nie to, że jestem upolityczniony - dodaje. Nie chce ujawnić, czy propozycję składał mu ktoś związany z PiS-u.
Już wcześniej w rozmowie z Gazeta.pl Vega przekonywał, że jego najnowszy film bynajmniej nie opowiada tylko o jednej partii politycznej. - To film o najważniejszych polskich politykach, nawet tych w sutannach - mówił.
Pojawiają się też sugestie, że fragmenty, którymi dzielił się do tej pory reżyser, mogą wpłynąć negatywnie na wynik Prawa i Sprawiedliwości w jesiennych wyborach. Jacek Gądek z Gazeta.pl twierdzi, że "Polityka" nie zaszkodzi partii Jarosława Kaczyńskiego. "Patryk Vega ma wpływ na decyzję ludzi, czy iść do kina. A nie na decyzję, czy widz pójdzie na wybory. Jego filmy mają wpływ na to, jakie lamborghini stoi w jego własnym garażu, a nie na to, jaka partia przejmie władzę" - pisze.
Premiera "Polityki" jest zaplanowana na 6 września. W obsadzie filmu znaleźli się m.in. Janusz Chabior, Antoni Królikowski, Andrzej Grabowski, Zbigniew Suszyński, Marcin Bosak, Iwona Bielska i Zbigniew Zamachowski i Maciej Stuhr.