Chociaż producenci podkreślają, że "Futro z misia" to niezależny film i nie tworzą drugiej części "Chłopaki nie płaczą", to klimat produkcji i obsada przywołują na myśl tę kultową komedię z 2000 roku.
W filmie grają m.in. Michał Milowicz, Cezary Pazura, Mirosław Zbrojewicz i Bohdan Łazuka, których można było oglądać w filmie reżyserowanym przez Olafa Lubaszenkę. Teraz Lubaszenko pojawi się przed kamerą razem z kolegami z tamtego planu filmowego i m.in. Izabelą Miko, Przemysławem Sadowskim, Piotrem Gąsowskim i Sławomirem Zapałą.
Ekipa "Futra z misia" ostatnie dwa tygodnie spędziła w Zakopanem, dalszy etap realizacji produkcji przeniósł się do Tczewa. A o czym ma opowiadać scenariusz?
Boss podhalańskiej mafii, o wiele mówiącej ksywie Nerwowy (Olaf Lubaszenko), jest wściekły. To akurat w jego przypadku normalne, bo facet z natury nie jest oazą spokoju, ale tym razem ma naprawdę dobry powód. Jego ludzie podczas brawurowej akcji ukradli z komisariatu w Tczewie 120 kilogramów ziołowej herbatki. Po cholerę gangsterom ziołowa herbatka? No właśnie. W policyjnym magazynie miała być marihuana, ale ktoś ubiegł zakopiańskich zakapiorów i zwiał z towarem.
Całej sprawie bacznie przyglądają się agenci Dzik (Cezary Pazura) i Żubr (Artur Dziurman) z CBŚ, którzy podejrzewają przekręt na wojewódzką skalę. Tymczasem na Pomorzu ktoś handluje doskonałej jakości „trawką”…
Sławomir Zapała, który zdobył popularność, śpiewając "Miłość w Zakopanem", występuje z kolei w roli romantyka, który w imię uczucia do kochającej luksusy kobiety, trafia w samo serce gangsterskich porachunków.
Premiera filmu jest zapowiedziana na 2020 rok.