"Once Upon a Time in Hollywood" Tarantino w kinach, o Osieckiej kręcą serial. Łączy ich więcej, niż się wydaje

Podobno od dowolnej osoby na Ziemi każdego z nas dzieli maksymalnie sześć relacji ze znajomymi znajomych. W duchu tej koncepcji dystans między Agnieszką Osiecką a Quentinem Tarantino wynosiłby tylko trzy stopnie. Jak na postaci z różnych pokoleń i kontynentów to niewiele.

Quentin Tarantino jest dla postmodernistycznego amerykańskiego kina mniej więcej tym, kim Agnieszka Osiecka była i jest dla historii polskiej muzyki rozrywkowej. To oczywiście porównanie nieco na wyrost, ale nie da się ukryć, że i jedno, i drugie nazwisko ma w naszym kraju siłę przyciągania. Tarantino lada dzień pokaże polskiej publiczności film "Once Upon a Time… in Hollywood" (odbyła się już m.in. premiera w USA), a w Telewizji Polskiej właśnie powstaje serial o Osieckiej. 

Choć główni zainteresowani nigdy się nie spotkali, bo nie było ku temu specjalnych powodów ani okazji, dziś z pewnością mieliby o czym porozmawiać. Choćby nawet dlatego, że zarówno w produkcji o życiu Osieckiej, jak i w obrazie Tarantino o Hollywood późnych lat 60., zobaczymy tę samą postać. Jak do tego doszło? Przejdźmy się po wspomnianych trzech stopniach.

Stopień pierwszy: Agnieszka Osiecka i Wojciech Frykowski

O Agnieszce Osieckiej zazwyczaj mówiło się nie tylko w kontekście jej ponadczasowej twórczości, ale również barwnego niczym kalejdoskop życia prywatnego. Autorka dziesiątek polskich przebojów jeszcze jako studentka romansowała z pisarzem Markiem Hłaską, a w późniejszych latach wiązała się m.in. z Jeremim Przyborą, Danielem Passentem, Zbigniewem Mentzlem…

Mężatką była dwa razy. Pierwszym mężem poetki był poznany na studiach reżyserskich na początku lat 60. Wojciech Frykowski. Można się spodziewać, że jego rola w serialu biograficznym o Osieckiej nie będzie epizodyczna, bo nazwisko aktora, który go zagra, ujawniono tuż po odtwórczyniach głównej roli. We Frykowskiego wcieli się Mikołaj Roznerski.

Frykowski i Osiecka byli małżeństwem przez niespełna rok. W czasie, gdy zdążyli się pobrać i rozwieść, po drugiej stronie globu mały Quentin Tarantino uczył się chodzić i mówić. Rozstanie z Frykowskim nastąpiło parę dobrych lat przed wyjazdem Wojciecha do Stanów, gdzie miał nadzieję zrobić karierę pisarską. Nikt nie mógł przewidzieć, jak tragicznie skończy się amerykański sen byłego męża Osieckiej. 

Stopień drugi: Wojciech Frykowski i Roman Polański

Do podążania za wielkimi marzeniami Frykowskiego namówił bliski przyjaciel, w którego domu producent spędził ostatni wieczór swojego życia. Tym kompanem był Roman Polański. Reżyser "Dziecka Rosemary" w 1969 roku stracił nie tylko przyjaciół, ale przede wszystkim ukochaną żonę, Sharon Tate. Młodziutka aktorka, która niedługo miała urodzić syna, w feralny sierpniowy dzień spędzała czas z Jayem Sebringiem, Abigail Folger i jej ówczesnym partnerem - Wojciechem Frykowskim. Polański pracował wtedy w Londynie nad nowym filmem. Do Los Angeles wrócił kilka dni później, by pochować swoich bliskich. Tate, Sebring, Folger i Frykowski padli ofiarami bestialskiego morderstwa z rąk satanistycznej sekty “Rodzina” Charlesa Mansona. 

W momencie śmierci byłego męża Agnieszka Osiecka od dawna była żoną reżysera Wojciecha Jesionki. Poetka zawsze uwielbiała Amerykę i czuła się tam jak ryba w wodzie. Jeździła tam już jako “wolny strzelec” w latach 70. i 80. Osiecka kochała wschodnie wybrzeże USA - planowała nawet się tam przeprowadzić. Na zachodnim wybrzeżu dorastał tymczasem rozkochany w świecie filmu chłopak, który kilka dekad później jako uznany reżyser postanowił przedstawić na kinowym ekranie wydarzenia, w wyniku których zginął Wojciech Frykowski. 

20 lat badał sprawę zabójstwa Sharon Tate. Znalazł setki nieścisłości w raportach policyjnych >>

Stopień trzeci: Roman Polański i Quentin Tarantino

“Once Upon a Time… in Hollywood” miesza fikcję z rzeczywistością Hollywood końca lat 60. Tarantino, tak jak przy swoich pozostałych produkcjach, scenariusz napisał sam. Jednym z centralnych wydarzeń fabuły uczynił okoliczności makabrycznej zbrodni, której "Rodzina" Mansona dokonała w domu Tate i Polańskiego. W roli Frykowskiego twórca obsadził Costę Ronina. To, w jaki sposób w filmie zostaną zaprezentowane wydarzenia z 9 sierpnia 1969 roku, konsultował z Tarantino sam Polański. Co prawda wkład postaci Frykowskiego w fabułę z pewnością nie jest kluczowy, ale warto odnotować, że jego obecność dla zachowania spójności zarówno tutaj, jak i w nadchodzącym serialu TVP, jest nieodzowna. 

Im dalej w las, tym dalej odpływamy od Agnieszki Osieckiej - trzeci stopień oddalenia w końcu zobowiązuje. Podsumujmy: poetka była żoną Frykowskiego, który był przyjacielem Polańskiego, który zna się z Tarantino. Tarantino z kolei zrobił film, w którym zobaczymy środkową dwójkę w tragicznych okolicznościach. Połączenie jest - fakt, nieco zagmatwane, ale jednak. Po wejściu na górę naszych trzech stopni możemy tylko popuścić wodze fantazji.

Jak Quentin Tarantino uchronił scenariusz "Once Upon a Time in Hollywood" przed przeciekami? Miał na to cwany sposób >>

Co by było, gdyby...

Ciekawe, jak Osiecka, gdyby jeszcze żyła, zareagowałaby na nowy film Tarantino. Poetka po latach bardzo pozytywnie wypowiadała się o Frykowskim: 

Wojtek był postacią tak malowniczą, że w wielu ludziach, nie tylko we mnie, wzbudzał fascynacje literackie. Posiadał swoisty dar uwodzenia ludzi, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Każdy miał wrażenie, że w chwili poznania Wojtka otwierał się przed nim baśniowy świat kolorowych przygód. 

Chciałabym wierzyć, że przy ewentualnym spotkaniu Osiecka i Tarantino dogadaliby się bez trudu. Dwójka reżyserów - ona z wykształcenia, on z powołania i zamiłowania. Płodni artyści, niespokojne umysły, w ciągłym poszukiwaniu inspiracji… Kto wie - być może Tarantino "łyknąłby" któryś z tekstów Osieckiej i okrasił nim swoją wersję "Star Treka", a Osiecka, która oprócz sztuk teatralnych miała na koncie kilka etiud, zainspirowana Tarantino pokusiłaby się o reżyserię brutalnie wrażliwego filmu długometrażowego?

Więcej o: