Sean Bean nie chce już umierać w filmach, więc odrzuca role bohaterów skazanych na śmierć

Sean Bean przez lata był królem ekranowych zgonów. Umarł w "Bondzie", umarł w "Grze o tron" i umarł we "Władcy pierścieni". Aktor jest już jednak tym zmęczony i stanowczo odmawia przyjmowania ról, które kończą swój udział w filmie mniej lub bardziej spektakularnym zgonem.
Zobacz wideo

Sean Bean przyznał, że coraz częściej odmawia udziału w różnych filmach. A dzieje się tak dlatego, że zazwyczaj proponuje mu się bohaterów, którzy mają umrzeć. Aktor przez lata swojej pracy zawodowej nagrał niejedną scenę zgonu (wiele z nich stało się nawet kultowych), ale jest już tym zmęczony.

Sean Bean nie chce już umierać w filmach

Sean Bean w wywiadzie z "The Sun" oznajmił, że rezygnuje z proponowanych mu ról, bo są zbyt przewidywalne:

Odrzucałem różne role słowami: Oni wiedzą, że ten bohater umrze, bo ja go gram!

Dodał stanowczo:

Musiałem to uciąć. Pora przejść na tryb przetrwania, inaczej to wszystko będzie zbyt przewidywalne.

Z pewnym zadowoleniem tez zdradził, że przy jednym z filmów udało mu się wynegocjować, że bohater zostanie "poważnie ranny", ale przeżyje.

Sean Bean w historii kinematografii faktycznie zapisał się kilkoma naprawdę spektakularnymi scenami zgonów - w "Golden Eye", gdzie był wrogiem Bonda - Aleciem Trevelyanem, we "Władcy Pierścieni", gdzie grał Boromira, czy też w "Grze o tron", gdzie portretował Neda Starka.

W "Grze o tron" ścięto mu głowę, w "Bondzie" bardzo długo spadał z gigantycznej zapory wodnej, ale zdarzały się jeszcze bardziej pomysłowe sekwencje. W "Black Death" aktor został rozerwany końmi, w "Patriot Games" nadziany na kotwicę, a w "The Field" spadł z klifu zepchnięty przez krowy. Aktor tyle razy poniósł filmową śmierć, że na Youtubie można znaleźć niejedną kompilację z jego dokonaniami na tym polu:

 

A filmy, w których nie umiera widzom wydają się na tyle rzadkie, że także montuje się filmy z serii "Filmy, w których Sean Bean nie umarł":

 


Częstotliwość występowania takich scen z jego udziałem doprowadziła nawet do tego, że w 2014 roku w social mediach pojawiła się akcja "Nie zabijajcie Seana Beana". Zdaje się, że aktor wziął wreszcie sprawy w swoje ręce.

Więcej o: