Graham Chase Robinson oskarża swojego byłego pracodawcę Roberta De Niro m.in. o to, że wyrażał się w seksistowski sposób, w tym wyzywał kobiety od "dziwek" i "p**d". Twierdzi też, że nazywał ją swoją "biurową żoną".
Czytaj też: Głośny obraz Banksy'ego z szympansami sprzedany. Nabywca zapłaci prawie 10 mln funtów
"The Hollywood Reporter" zdobył wgląd w pozew skierowany przeciw 76-letniemu aktorowi. Powódka podaje w nim, że jej pensja była zdecydowanie niższa niż pracujących w tej samej firmie mężczyzn, a sam De Niro opowiadał jej żarty o swojej recepcie na Viagrę, czyli leku na potencję. Co więcej, miał też kierować do niej "seksualnie naładowane komentarze" i inicjować niechciany przez nią kontakt fizyczny.
W pozwie czytamy - "De Niro to człowiek, który zastygł w starej mentalności. Nie akceptuje faktu, że mężczyźni powinni traktować kobiety jako sobie równe. Nie obchodzi go to, że dyskryminacja płciowa w miejscu pracy to łamanie prawa".
Wcześniej to Robert De Niro złożył pozew przeciw Graham Chase Robinson. Została oskarżona o defraudację służbowych pieniędzy i oglądanie ciurkiem seriali w czasie pracy, co nie leżało w zakresie jej obowiązków.
W pozwie przeciw pani Robinson Robert De Niro napisał, że spędzała "astronomiczne ilości czasu" na oglądaniu Netfliksa w czasie pracy oraz, że nadużywała środków na służbowych kartach kredytowych w celach prywatnych. Twierdził też, że miała defraudować pieniądze na pobyty w luksusowych hotelach, obiady i kolacje w niemniej ekskluzywnych restauracjach, a także na przeloty z wykorzystaniem mil lotniczych szefa, czyli samego Roberta De Niro.
Co w tym wypadku oznacza zwrot "astronomiczna ilość czasu"? Firma Canal Productions informuje, że Chase Robinson obejrzała w styczniu 55 odcinków "Przyjaciół" na Netfliksie w przeciągu czterech dni. Pobieżne obliczenia pozwalają nam oszacować, że w ciągu jednego dnia musiała średnio oglądać od 13 do 14 odcinków, bo te trwają około 21 minut. To daje nam około czterech-pięciu godzin dziennie spędzonych na oglądaniu serialu w pracy. Variety donosiło, że w marcu miała obejrzeć następnych 20 odcinków produkcji pt. "Arrested Development" i jeszcze 10 "Schitt's Creek".
W pozwie czytamy - "Oglądanie seriali na Netfliksie nie było nawet w najmniejszym stopniu powiązane z zakresem obowiązków pani Robinson", a za czym idzie "robiła to dla własnej rozrywki i przyjemności w czasie, w którym płacono jej za pracę" - wnioskuje były pracodawca.
W pozwie czytamy, że na przejazdy taksówkami i za pomocą aplikacji Uber wydała 32 tysiące dolarów. Wyliczono także jej rachunki z różnych lokali gastronomicznych. Tak np. we włoskiej restauracji Paola w nowojorskim Upper East Side wydała 12 696, 65 dolarów, a w Dean & Deluca i Whole Foods następnych 8 923, 20 dolarów.
Pani Robinson zrezygnowała ze swojej pracy w kwietniu tego roku, a w rezygnacyjnym mailu wszelkie zastrzeżenia dotyczące jej wydatków nazwała "śmiesznymi". Wygląda na to, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana niż wydawało się na samym początku.
W kontrpozwie napisała, że zrezygnowała z pracy w firmie Canal Productions, bo miała dosyć lat dyskryminacji i molestowania, a wrogiej atmosfery już nie dało się wytrzymać. Co więcej, nim odeszła z pracy, poinformowała byłego już pracodawcę, że rozważa złożenie pozwu o dyskryminację. Wskazuje, że pozew przeciw niej złożony przez Roberta De Niro był ciosem wyprzedzającym. Podkreśla, że treść jego oskarżeń jest fałszywa i miała na celu zniszczyć jej reputację i pozbawić perspektyw na zdobycie nowej pracy. Na koniec stwierdza, że nie da się zastraszyć.
Pani Robinson składa pozew, by wywalczyć sprawiedliwe traktowanie. Chce też przekazać wiadomość, że nawet najbardziej wpływowi mężczyźni powinni ponieść konsekwencje swoich bezprawnych działań.