Netflix pokaże "Irlandczyka" za kilkanaście dni, ale już dziś pokaz na American Film Festival

"Irlandczyk" Martina Scorsesego pojawi się w serwisie Netflix 27 listopada, ale już dziś pokaz produkcji rozpocznie jubileuszową edycję American Film Festival we Wrocławiu.
Zobacz wideo

Nowy film Martina Scorsese to produkcja Netfliksa, o której już mówi się w kontekście przyszłorocznej oscarowej gali. Żeby jednak tytuł mógł startować w wyścigu o statuetki, musi być m.in. pokazany w odpowiednich miejscach, liczbie kopii i okresie na dużym ekranie.

W obsadzie znaleźli się m.in. Robert De Niro, Al Pacino, Joe Pesci, Harvey Keitel. "Irlandczyk" to osadzona w powojennej Ameryce epicka gangsterska opowieść widziana oczami weterana II wojny światowej Franka Sheerana (w tej roli Robert De Niro). Sheeran to oszust i płatny morderca pracujący dla najbardziej osławionych przestępców XX wieku. 

Bilety na pokaz festiwalowy rozeszły się w tempie błysku - już nie są dostępne. Ci, którzy nie zdążyli ich zdobyć, mogą wybrać się na pokazy innych produkcji, a "Irlandczyka" zobaczyć w Netfliksie od 27 listopada.

American Film Festival - co szykują organizatorzy?

Podczas siedmiu festiwalowych dni będzie można zobaczyć aż 125 filmów, z czego 69 zostanie pokazanych w Polsce po raz pierwszy. Ula Śniegowska, dyrektorka artystyczna festiwalu, wytypowała tytuły, które jej zdaniem zasługują na szczególną uwagę.

- Moja lista nie może zawierać filmów konkursowych, by wszystkie miały równe szanse, choć oczywiście wśród nich mam także faworytów. Wskazuję jednak na filmy w sekcjach pozakonkursowych, które w rekordowej liczbie 125 tytułów tegorocznego AFF mogą się zagubić, a są na pewno wartościowe - zastrzegła.

1. "Godzina wilka", reż. Alistair Banks Griffin – Naomi Watts jako popadająca w szaleństwo pisarka w kryzysie twórczym, w tle postapokaliptyczny Nowy Jork… Autor Dwóch bram snu powraca do Wrocławia po 9 latach.

2. "Pod górkę", reż. Michael Angelo Covino – czym jest prawdziwa przyjaźń? Jak daleko można się posunąć, a jednak nie stracić najlepszego kumpla? Buddy-movie w najlepszym wydaniu, z elementami surrealistycznymi, szczególnie genialna musicalowa scena na cmentarzu.

3. "Wolności!", reż. Kirill Mikhanovsky – rosyjscy emigranci, niepełnosprawni i Afroamerykanie. Do the Right Thing w zimowym Milwakee w XXI wieku. Świetny szybki montaż, autentyczne dialogi i dużo prawdy o dzisiejszej wielokulturowym społeczeństwie Ameryki.

4. "The Pretenders", reż. James Franco – kolejny amerykański film o miłości do kina, zwłaszcza francuskiego. Jules i Jim w Hollywood. James Franco (jeden z 10 reżyserów kanonu filmu niezależnego ostatniej dekady) po raz kolejny staje za kamerą (i przed nią, w roli epizodycznej), by dać dowód i upust swojej cinefilii i opowiedzieć historię miłosnego trójkąta między reżyserem, fotografem i aktorką.

5. "Corporate Animals", reż. Patrick Brice – korpoludki na wyjeździe integracyjnym, który okaże się nie lada survivalem. Demi Moore w wersji komediowej to rzadkość. Jeśli nie oburzał Was dosadny naturalizm Człowieka-scyzoryka, to pośmiejecie się z ekstremalnych pomysłów Patricka Brice’a, starego znajomego AFF (Creep, Overnight).

6. "Proxima", reż. Alice Winocour – kolejny, ale jakże odmienny film o podróży kosmicznej. Eva Green, jako astronautka przepełniona wątpliwościami co do poświęcenia, z jakim wiąże się lot badawczy. Pierwszy człowiek w wersji kobiecej. I hołd dla wielu kobiet, które spędziły lata na orbicie w służbie nauki, pozostawiając dzieci i rodziny na Ziemi.

7. "Do szpiku kości", reż. Debra Granik – do tego filmu mam szczególny sentyment, bo to pierwszy laureat nagrody publiczności w historii AFF. Debra Granik to dziś jedna z ważniejszych reżyserek niezależnych. Znalazła się też w grupie dziesięciorga twórców kanonu wybranego przez naszych widzów. Ciekawe, czy jej pierwszy pełnometrażowy film (z młodziutką, jeszcze nieznaną Jennifer Lawrence) zrobi na naszych widzach takie wrażenie, jak 10 lat temu.

8. "Easy Rider czyli Swobodny jeździec", reż. Dennis Hopper – gdy oglądałam ten film z nowej, odrestaurowanej kopii na tegorocznym festiwalu w Cannes, zrozumiałam a może przypomniałam sobie, dlaczego ten film to kwintesencja kina amerykańskiego: daje poczucie wolności, porywa świetną muzyką a w końcu powala socjologiczną prawdą, że nawet tam, ‘in the Land of the Free’ prawdziwa wolność to tylko chwilowa ułuda.

9. "Układ idealny", reż. Christoph Waltz – debiut reżyserski Christopha Waltza. Satyra na elity polityczne z intrygą kryminalną i oczywiście elementami komediowymi, jak przystało na obsadę: Vanessę Redgrave, Annette Bening i samego Waltza, którego austriacki akcent znów okazuje się idealnie trafiony.

American Film Festival potrwa do 11 listopada.

Więcej o: