Sprawę opisuje RMF FM podając za źródło "Le Parisien". To na łamach tego dziennika fotograficzka i była modelka Valentine Monnier opowiedziała, że w 1975 r. Roman Polański ją zgwałcił. Miała wówczas 18 lat, z reżyserem oraz grupą przyjaciół przebywała w alpejskim kurorcie Gstaad w Szwajcarii. Jeździli tam na nartach. W pewnym momencie Polański w wulgarny sposób zaproponował kobiecie seks, modelka twierdzi, że się nie zgodziła, ale przyszła do jego rezydencji, gdzie mieli być też jej znajomi.
Reżyser miał ją przywitać nago, rzucić się na nią i pobić. Według jej relacji chciał ją też zmusić do połknięcia niezidentyfikowanej pigułki, a później zgwałcił. - To była skrajna przemoc - cytuje jej wypowiedź RMF FM.
Kobieta opowiedziała o gwałcie swoim przyjaciołom, a ci potwierdzili to na łamach "Le Parisien".
>>> Skandal seksualny w Hollywood. Molestowanie i gwałty w świecie show-biznesu. Kto został oskarżony, a kto padł ofiarą?
Harve Temime, adwokat filmowca, powiedział, że ten odrzuca oskarżenia kobiety, podkreślając przy tym, że Monnier przez 40 lat nie zawiadomiła policji. Fotograficzka twierdzi z kolei, że próbowała o tym zapomnieć. O wszystkim w listach opowiedziała policji w Los Angeles w 2017 r., kiedy ujawniono nadużycia seksualne producenta Harveya Weinsteina. To miało dodać jej odwagi. Do zabrania głosu na łamach "Le Parisien" skłoniła ją także zbliżająca się premiera najnowszego filmu Polańskiego "Oficer i szpieg".
Kobieta poinformowała o gwałcie w liście między innymi do Brigitte Macron oraz Marlen Schiappy, francuskiej minister ds. równości płci. Ta ostatnia pogratulowała jej odwagi, ale zauważyła, że czyny Polańskiego się przedawniły.