Niedawno we Francji swoją premierę miał film Romana Polańskiego "Oficer i szpieg", budzący kontrowersje z uwagi na osobę reżysera już od debiutu na festiwalu w Wenecji. Prawdziwą bombę spuściła w ostatnich dniach aktorka Valentine Monnier, która oskarżyła Polańskiego o zgwałcenie jej, kiedy miała zaledwie 18 lat. Do przetaczającej się przez świat kultury burzy w tym temacie odniósł się Franck Riester, piastujący funkcję ministra kultury we francuskim rządzie.
Zobacz też: Emmanuelle Seigner w ostatniej chwili odwołała wywiad. Powód? Oskarżenia wobec Romana Polańskiego >>
Jak podaje dziennik "Le Figaro", Riester wystąpił podczas spotkania dotyczącego równouprawnienia w kinie w Narodowym Centrum Filmu. Rozpoczął przemówienie od słów:
Głosy, które narastają od kilku dni, oraz wywołane przez nie debaty i poruszenie w świadomości zbiorowej zobowiązują nas do czegoś. Te głosy przypominają nam wszystkim, że w naszym społeczeństwie nieprzerwanie jest praktykowana przemoc wobec kobiet.
Minister nie wymienił Polańskiego z nazwiska, ale nietrudno było się domyślić, że odwoływał się właśnie do niego, szczególnie kiedy stwierdził, że dzieło, "jakkolwiek wielkie by było, nie usprawiedliwia ewentualnych błędów jego autora". Jednocześnie Riester przestrzegał przed wydawaniem wyroków przez "sąd opinii publicznej" i dodał:
Talent nie jest okolicznością łagodzącą, a geniusz to nie gwarancja bezkarności.
Valentine Monnier, francuska aktorka, fotografka i modelka, na łamach "Le Parisien" opowiedziała, że w 1975 roku Roman Polański ją zgwałcił. Kobieta miała wtedy 18 lat, z reżyserem oraz grupą przyjaciół przebywała w alpejskim kurorcie Gstaad w Szwajcarii, gdzie jeździli na nartach. Monnier wspomina, że w pewnym momencie Polański w wulgarny sposób zaproponował jej seks i twierdzi, że się nie zgodziła, ale przyszła do jego rezydencji, gdzie mieli być też jej znajomi. Tam Polański miał ją pobić i brutalnie zgwałcić.
Roman Polański za pośrednictwem swojego prawnika zaprzecza zarzutom stawianym przez Monnier. Tymczasem, po nagłośnieniu sprawy, francuska gildia artystów rozważa usunięcie Polańskiego z listy członków stowarzyszenia. Aktywiści organizują natomiast protesty - podczas jednego z nich przerwali premierowy pokaz "Oficera i szpiega" w jednym z paryskich kin.
Najnowszą produkcję Polańskiego nagrodzono Srebrnym Lwem na festiwalu filmowym w Wenecji. Opowiada ona historię Alfreda Dreyfusa, francuskiego oficera narodowości żydowskiej, który w 1894 r. został oskarżony, a potem niesłusznie skazany za zdradę państwa. Niektórzy dziennikarze i widzowie doszukiwali się tu nawiązań do prywatnego życia Polańskiego, który pod koniec lat 70. był skazany za uprawianie seksu z 13-latką.
Reżyser, w ramach ugody, po odsiedzeniu kilkudziesięciu dni miał odzyskać wolność, ale pojawiły się informacje, że sędzia chce potraktować go surowiej. Wówczas Roman Polański wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Francji. Został wydany za nim amerykański nakaz aresztowania i od tej pory nie może wrócić do USA.