Jak podaje portal NME, Tarantino wziął udział w spotkaniu z widzami podczas wydarzenia "BAFTA: A Life in Pictures" w Londynie. Reżyser opowiedział co nieco na temat powstawania "Once Upon a Time... in Hollywood" oraz planów na przyszłość - trzeba przyznać, że zapowiada się napięty grafik, ale Tarantino wciśnie w niego kolejny (i być może ostatni) film.
Zapytany o to, czy i kiedy pojawi się nowa pełnometrażowa produkcja jego autorstwa, reżyser odpowiedział:
Na pewno będzie dziesiąty film. Kiedy - nie wiem. Ale będzie, za jakiś czas.
Tarantino zdradził, że zanim znowu pojawi się na planie, chciałby wcielić w życie kilka innych projektów - m. in. sztukę teatralną:
Zwykle, kiedy kończę scenariusz, prawie od razu przystępuję do jego produkcji. Kiedy skończyłem "Once Upon a Time (...)", nie byłem gotowy. (...) W tamtym momencie naprawdę wkręciłem się w pisanie. Dokończyłem więc "(...) Hollywood", odłożyłem ten scenariusz na bok, a potem napisałem sztukę. A potem jeszcze pięcioodcinkowy serial. A teraz piszę książkę i liczę na to, że będzie gotowa za trzy miesiące.
Reżyser prognozował, że jeśli do marca ukończy książkę, po czym teoretycznie zrealizuje sztukę i serial, wtedy właśnie zacznie się na poważnie zastanawiać nad następnym filmowym dziełem.
Czy dziesiątą produkcją Tarantino będzie "Star Trek"? Twórca jeszcze niedawno nie wykluczał takiej możliwości, nawet chociaż nie byłby to film w stu procentach oryginalny (plan Tarantino zakłada bowiem dziesięć produkcji, które w całości wyszły spod jego ręki). W lipcowym wywiadzie z portalem CinemaBlend filmowiec stwierdził:
Gdybym miał robić w tym wszystkim jakąś lukę, to pewnie mógłbym uznać, że "Star Trek" się nie liczy, bo chciałbym skończyć na stuprocentowo autorskiej produkcji. No ale nie chodzi tutaj o to, żebym miał szukać luk. Jeśli będę robił "Star Treka", musiałbym się temu naprawdę poświęcić. To byłby mój ostatni film, więc musiałby być idealny. Nie wiem, czy go zrobię, ale tak się może zdarzyć.