"Irlandczyk" Martina Scorsesego to opowieść osadzona w realiach powojennej Ameryki, opowiedziana z perspektywy Franka Sheerana - oszusta i płatnego mordercy, który wykonywał brudną robotę dla najbardziej osławionych przestępców XX wieku. Swoją światową premierę film miał 27 września, a do Polski trafił z niemal dwumiesięcznym opóźnieniem, bo 22 listopada. Od środy 27 listopada film ten będzie można obejrzeć także na Netflixie.
"Irlandczyk" Martina Scorsese miał powstać we współpracy z Paramount. Firma ta wycofała się jednak z projektu. Wówczas do reżysera odezwał się Netflix, który umożliwił mu zrealizowanie filmowych planów.
- Pojawiły się problemy, a my musieliśmy nakręcić ten film. Wtedy pojawiła się firma, która powiedziała: "Możecie zrobić takie zdjęcia, jakie chcecie, jeśli pójdziecie na kompromis". Polegał on na tym, że obok dystrybucji kinowej film miał się pojawić na platformie streamingowej. Uznaliśmy, że to szansa, którą warto wykorzystać w tym konkretnym projekcie - opowiadał Scorsese podczas konferencji prasowej poprzedzającej międzynarodową premierę "Irlandczyka". Słowa reżysera przytacza "The Guardian"
Film "Irlandczyk" spotkał się z ciepłym przyjęciem widowni. Grają w nim m.in. Robert De Niro, Al Pacino i Joe Pesci.
.