Na początku listopada tego roku francuska artystka Valentine Monnier oskarżyła Romana Polańskiego o gwałt. Kobieta na łamach "Le Parisien" opisała, że w 1975 roku, gdy miała 18 lat, Polański miał ją najpierw pobić, a później zgwałcić. - To była skrajna przemoc - wyznała Monnier.
Teraz na te zarzuty odpowiedział Polański, a fragmenty wywiadu na swoich stronach internetowych zapowiada tygodnik "Paris Match". Roman Polański kategorycznie zaprzecza doniesieniom kobiety i twierdzi, że "ledwie" pamięta kobietę. - Zupełnie nie pamiętam tego, co mówi Monnier, ponieważ to jest nieprawda - stwierdza.
>>> Scheuring-Wielgus o Polańskim: Dokonał czynu karygodnego i nie ma obrony w tej kwestii
W wywiadzie padło pytanie o oskarżenia o pobicie, Polański zareagował na to następująco:
To szaleństwo! Nie biję kobiet! Zarzucanie komuś gwałtu nie stanowi już sensacji, więc trzeba było dodać inną warstwę.
W wywiadzie dla "Paris Match" Polański wytyka też Monnier, że ta jako świadków przywołała dwoje jego nieżyjących przyjaciół, a dziennikarz "Le Parisien" opisujący sprawę miał nie dotrzeć do Elizabeth Brach, ostatniej, która mogłaby potwierdzić zdarzenia sprzed 40 lat.
Roman Polański kwituje też w rozmowie:
Przez lata próbuje się zrobić ze mnie potwora. Przyzwyczaiłem się do oszczerstw, moja skóra zgrubiała, stwardniała jak pancerz.
Roman Polański mieszka obecnie w Europie - z USA uciekł jednak po tym, jak w 1977 roku został skazany za seks z nieletnią Samanthą Geimer (miała wtedy 13 lat).