Oni mogli zagrać w "Gwiezdnych wojnach". Michael Jackson chciał się wcielić w najbardziej znienawidzoną postać sagi

Wraz z premierą filmu "Skywalker: Odrodzenie" kończy się pewna epoka w uniwersum "Star Wars". Zamknęła się ostatnia z trzech trylogii, z których wszystkie przeszły do historii kina w większej lub mniejszej glorii. Warto pamiętać, że filmy, które doskonale znamy, mogły wyglądać zupełnie inaczej.
Zobacz wideo

Dziś trudno nam wyobrazić sobie kogokolwiek innego niż Marka Hamilla w roli Luke’a Skywalkera czy Harrisona Forda jako Hana Solo. Te i inne postaci z “Gwiezdnych wojen” wpisały się w popkulturowy kanon wielkimi literami, ale ciekawe, jak odbieralibyśmy Hana, gdyby faktycznie zagrał go Al Pacino…

Zobacz też: "Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie". Zgodnie z oczekiwaniami nie spełnia oczekiwań [RECENZJA] >>

"Gwiezdne wojny". Kto, jeśli nie Harrison Ford? Kandydatów było wielu, ale jednak wygrał stolarz

Kilka lat temu Pacino ujawnił, że otrzymał ofertę wcielenia się w pilota Sokoła Millenium. "The Telegraph" wspominał, że George Lucas chciał zaangażować do "Gwiezdnych wojen" aktora, z którym nie miał okazji wcześniej współpracować. Harrison Ford zdążył natomiast zagrać małą rólkę w filmie "American Graffiti", choć nie napędziła ona w żaden sposób jego kariery. Lucas na liście potencjalnych kandydatów do roli Hana Solo umieścił m.in. Jacka Nicholsona, Chevy’ego Chase’a, Billa Murraya i właśnie Ala Pacino. Jak powiedział ten ostatni:

Gdybym tylko zechciał, mogłem grać Hana Solo bez żadnego problemu, ale nie rozumiałem scenariusza. 

Z kolei Burt Reynolds zdradził portalowi The Business Insider, że żałuje odrzucenia propozycji Lucasa. - W tamtym okresie nie chciałem grać takiej postaci. A szkoda. Dziś naprawdę mi tego żal - wyznał aktor. 

Co sprawiło, że Hana Solo wziął na warsztat Harrison Ford? Przy okazji świętowania 40. rocznicy premiery "Gwiezdnych wojen" Lucas i Ford wspominali, jak do tego doszło. Kiedy twórca kosmicznej sagi organizował casting, ciekawym zbiegiem okoliczności Harrison Ford pracował w studiu przy stolarce. Tę wersję wydarzeń Chrisowi Taylorowi z portalu Mashable potwierdził Fred Roos, producent filmowy:

Harrison na moje zlecenie często robił wtedy stolarkę. Potrzebował pieniędzy, miał dzieci, nie był wtedy przecież wielką gwiazdą. Akurat tego jednego dnia George był na miejscu [w studiu - red.]. To był kompletny przypadek.

Ford został zaproszony na przesłuchanie, dał fenomenalny występ… a reszta jest historią.

Zobacz też: Poznajcie Hana Solo, pilota rakiety "Tysiącletni Sokół". Gazety PRL-u o "Gwiezdnych wojnach" >>

"Gwiezdne wojny". Król Popu chciał zagrać najbardziej znienawidzoną postać w historii sagi

W latach 90. Michael Jackson postawił George’a Lucasa w dosyć zaskakującym położeniu. "The Rolling Stone" w 2015 roku przypomniał historię ujawnioną przez Ahmeda Besta, który w drugiej trylogii, złożonej z prequeli do oryginalnych trzech filmów, udzielił głosu Jar Jar Binksowi. Fani "Gwiezdnych wojen" nie zapamiętali tej postaci najlepiej - Jar Jar miał służyć wyłącznie jako element komediowy, ale skończył na szczycie rankingu najgorszych bohaterów w historii sagi. Ahmed Best zdradził, że wcieleniem się w Jar Jara interesował się właśnie Michael Jackson. Aktor powiedział portalowi Vice:

Ja, Natalie Portman i George Lucas z dzieciakami wybraliśmy się na koncert Jacksona na stadionie Wembley. Dostaliśmy zaproszenie za kulisy i mieliśmy okazję poznać Michaela. George przedstawił mnie jako Jar Jara, co wydało mi się nieco dziwne. Michael powiedział na to: "Ach, okej". Zastanawiałem się, o co tu w ogóle chodzi.

Jak twierdzi Best, po występie cała ekipa udała się na after party. Kiedy pili z Lucasem drinka, aktor zapytał, dlaczego Lucas przedstawił go imieniem jego bohatera. Twórca "Star Wars" odpowiedział:

Wiesz, Michael chciał go zagrać, tylko marzyła mu się protetyka i makijaż jak w "Thrillerze".

Odtwórca roli Jar Jar Binksa wspomina, że Lucas chciał oczywiście wykorzystać technologię komputerową, więc nie mogli się dogadać z Jacksonem. Best jest też zdania, że Król Popu był po prostu zbyt wielką gwiazdą i najpewniej przyćmiłby swoją obecnością sam film, a tego Lucas pod żadnym pozorem nie chciał. Nawet nie chcemy sobie wyobrażać, jak wyglądałby Jar Jar stworzony nie komputerowo, ale przez charakteryzację. W rankingach najgorszych postaci mogłoby zabraknąć skali.

"Gwiezdne wojny". Księżniczka Leia mogła być dużo młodsza, a Anakinem Skywalkerem o mały włos nie został Leonardo DiCaprio

Choć w latach 70. Jodie Foster była zaledwie nastolatką, podobno była w mniemaniu George'a Lucasa jedną z głównych kandydatek do roli Lei Organy. Jak wspomina "Time", 14-letnia w tamtym momencie Foster odmówiła angażu do "Gwiezdnych wojen" najprawdopodobniej przez zbiegające się terminy na planie filmu Martina Scorsesego "Taksówkarz". Aktorka bynajmniej nie żałuje - w 2007 roku powiedziała portalowi Empire:

Nie sądzę, że na łożu śmierci będę sobie myśleć: "Kurczę, ale szkoda, że jednak nie zrobiłam 'Gwiezdnych wojen'".

Ponad dwadzieścia lat po premierze pierwszej części "Star Wars" epizod związany z kosmiczną sagą Lucasa mógł też zaliczyć Leonardo DiCaprio. Aktor, który w latach 90. był już wielką gwiazdą po występie w "Titanicu" Jamesa Camerona, miał szansę pokazać się w prequelach jako Anakin Skywalker. DiCaprio zdradził w rozmowie z portalem Shortlist, że spotkał się z Lucasem w tej sprawie, ale nic z tego nie wyszło.

Faktycznie, odbyliśmy spotkanie, ale nie byłem zainteresowany. Miałem poczucie, że nie jestem gotowy na taki skok na głęboką wodę.

Rola młodego Dartha Vadera ostatecznie trafiła do Haydena Christensena, który zebrał liczne cięgi. DiCaprio z pewnością zagrałby Anakina inaczej, ale czy lepiej? Możemy jedynie gdybać.

Więcej o: