Polski tytuł 25. filmu o Bondzie to "Nie pora umierać". Na początku zobaczymy, jak James Bond opuszcza czynną służbę i cieszy się emeryturą na Jamajce. Pojawia się jednak jego stary przyjaciel Felix Leiter z CIA i prosi Bonda o pomoc. Misja doprowadzi 007 do tajemniczego złoczyńcy, dysponującego nową, niezwykle niebezpieczną technologią (w tej roli wystąpi Rami Malek). Wiadomo, że wyjątkowym momentem w "No Time to Die" będzie zmiana warty - Daniel Craig przekaże pałeczkę kolejnemu odtwórcy roli agenta 007. Jeszcze po premierze "Spectre" wiele wskazywało na to, że aktor już wtedy odpuści sobie Bonda, ale stało się inaczej.
Zobacz też: "No Time To Die". "Bond" jeszcze nigdy nie był tak drogi. Przebił poprzedni film o 5 mln dolarów >>
Magazyn "Empire" przypomina, że wraz z debiutem "Spectre" w 2015 roku Craigowi zdarzyło się stwierdzić, że prędzej podetnie sobie nadgarstki, niż jeszcze raz wejdzie w skórę 007, ale te słowa szybko odwołał. Zapytany dziś, jak doszło do tego, że jednak postanowił powrócić do bondowskiego świata, aktor odpowiedział:
Gdybym faktycznie odszedł wcześniej, świat nie przestałby się kręcić, a i mnie nic by się nie stało. Ale jakoś czułem, że musimy to doprowadzić do końca. Jeżeli skończyłbym na "Spectre", miałbym z tyłu głowy głos mówiący: "Żałuję, że nie zrobiłem jeszcze jednego filmu".
Craig dodał, że przekonał go scenariusz "No Time to Die", który w jego mniemaniu godnie zamyka jego "kadencję" w roli Bonda:
Zawsze miałem w głowie coś w rodzaju własnej, sekretnej wizji tego wszystkiego, co chciałem z tym zrobić. W "Spectre" tego nie było, ale wydaje mi się, że przy ["No Time to Die"] to widzę.
W "No Time to Die" występują również m.in. Ralph Fiennes, Naomie Harris, Léa Seydoux, Ben Whishaw i Jeffrey Wright, a dołączyli do nich Ana de Armas, Dali Benssalah, David Dencik, Billy Magnussen czy Lashana Lynch, o której plotkuje się jako o nowym Bondzie. Premiera "No Time to Die" jest zaplanowana na 2 kwietnia 2020 roku.