Hugh Grant to aktor, który definitywnie zyskał sławę dzięki rolom amantów w komediach romantycznych takich jak "Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill", "Był sobie chłopiec" czy "To właśnie miłość". Brytyjski aktor tak długo wcielał się w dobrodusznych i sympatycznych facetów, że trudno było go sobie wyobrazić w innej odsłonie. Tymczasem Brytyjczyk wystąpił w gangsterskim filmie "Dżentelmeni".
"Dżentelmeni" to najnowsza komedia gangsterska Guya Ritchiego - reżysera, który nakręcił m.in. "Sherlocka Holmesa" z Robertem Downeyem Juniorem w roli głównej, kultowy "Przekręt", słynne "Porachunki" czy aktorską wersję disneyowskiego "Aladyna", która rozgromiła box-office. Teraz reżyser wrócił do nieco mroczniejszych klimatów i zdecydował się obsadzić w roli niezłego intryganta samego Hugh Granta.
I przyznajemy, że kiedy zobaczyliśmy go w skórzanej kurtce, ciemnych okularach, z brodą i z ulizaną czupryną, przez chwilę trudno było nam uwierzyć, że to właśnie on:
"Dżentelmeni" to opowieść o tym, jak zgubne mogą być plotki - zwłaszcza w przestępczym półświatku. W Londynie idzie wieść, że narkotykowy baron specjalizujący się w sprzedaży marihuany w mieście chce wyprzedać swój dochodowy biznes i wycofać się na zawsze z branży. Plotka zaczyna krążyć, a ludzie zaczynają kombinować - planują przekręty, sypią łapówkami, szantażują i próbują wygryźć się nawzajem. Jak wynika ze zwiastuna, dużą rolę w stworzeniu tego chaosu ma właśnie bohater Hugh Granta. W obsadzie znaleźli się także Collin Farrel, Charlie Hunnam, Henry Golding, Michelle Dockery, Jeremy Strong, Eddie Marsan. Na ekrany kin w Polsce film wejdzie 14 lutego.