Jeremy Irons krytykowany przez niemieckie media. Bo mówił, że męska ręka na pośladku kobiety to kwestia komunikacji

Jeremy Irons został przewodniczącym jury konkursu głównego na tegorocznym Berlinale. Niemieckie media są tym faktem oburzone, ponieważ aktor kilkukrotnie zasłynął kontrowerysyjnymi wypowiedziami o molestowaniu, aborcji, kobietach czy o homoseksualizmie.
Zobacz wideo

Organizatorzy festiwalu filmowego Berlinale znaleźli się pod ostrzałem niemieckich mediów po tym, jak ogłoszono, że Jeremy Irons został tegorocznym przewodniczącym jury konkursu głównego. Dziennikarze zwracają uwagę, że aktor kilkukrotnie udzielił wypowiedzi, które znacząco kłócą się z przesłaniem ruchu #Metoo, a który to festiwal miał popierać.

Jeremy Irons krytykowany przez niemieckie media

Dziennikarze z gazety "Der Tagesspiegel" przypominają, że Jeremy Irons ze względu na swoje podejście do molestowania seksualnego niekoniecznie jest najlepszym kandydatem na przewodniczącego jury - relacjonuje Screendaily. Przypominają, że w 2011 roku aktor w czasie wywiadu dla brytyjskiego "Radio Times" powiedział:

Jeśli mężczyzna kładzie rękę na pośladkach kobiety, to każda, która jest coś warta, powinna umieć sobie z tym poradzić. To komunikacja. Dlaczego nie możemy być przyjaźni?

Nie było lepiej, kiedy Irons rozmawiał z "Huffington Post" o legalizacji małżeństw jednopłciowych. W wywiadzie z 2013 roku opowiadał, że jego zdaniem może to prowadzić do tego, że ojcowie będą brać ślub ze swoimi synami, tylko po to, żeby uniknąć płacenia podatków. Dodał też, że w ten sposób "deprecjonuje się znaczenie" małżeństwa. Co prawda w późniejszym wywiadzie z BBC stwierdził, że żałuje, iż to powiedział i dodał: "Myślę, że homoseksualne małżeństwa są wspaniałe. Myślę, że wszystko, co utrzymuje związek jest świetne". "Guardianowi" powiedział też, że jego zdaniem Kościół ma rację, potępiając aborcję, bo ta niszczy kobiety. Gdyby nie księża, nikt by nie mówił, że to grzech. 

Andreas Busche z "Der Tagesspiegel" podkreśla: - Oczywiście to, czy każda bzdura, którą Irons powie w prasie, jest wystarczającym powodem, żeby krytykować jego wybór na przewodniczące jury, nie jest nawet sednem sprawy. Dużo gorszy jest fakt, że organizatorzy Berlinale nawet nie zadali sobie tego pytania.

Carolina Schwarz z "taz" przypomina, że po tym, jak rozpędu nabrał ruch #Metoo na Berlinale znacząco wzrosła liczba filmów tworzonych przez kobiety. Teraz gorzko komentuje:

Jeśli potrzebna zmiana w przemyśle filmowym jest dla nich ważna [organizatorów festiwalu - przyp. red.], nie wybraliby na przewodniczącego jury kogoś, kto w przeszłości marginalizował i umniejszał molestowanie seksualne, a kogoś, kto z determinacją walczy o pozbawiony przemocy i równy przemysł filmowy.

Dyrektor artystyczny festiwalu, Carlo Chatrian, odpowiadał na zarzuty, twierdząc, że wspomniane wypowiedzi Jeremy'ego Ironsa nie pokrywają się z jego obecnymi poglądami, a poza tym są wyjęte z kontekstu.

Więcej o: