Hillary Clinton uczestniczy w Sundance Film Festival, gdzie razem z reżyserką Nanette Burstein promuje film dokumentalny "Hillary" opisujący jej walkę o urząd prezydenta USA. W czasie debaty o produkcji Clinton skomentowała także tegoroczne Oscary.
Po ogłoszeniu nominacji do Oscarów w USA rozpoczęła się dyskusja. Wielu komentatorów wyraża niezadowolenie, bo w kategorii reżyserskiej nominowani są tylko mężczyźni. Clinton też należy do tego grona - dziennikarzom z portalu Indiewire powiedziała:
Zawsze mnie fascynowało, kto dostaje i kto nie dostaje nominacji. Pracowałam z niezwykłą reżyserką [Nanette Burstein - przyp. red.] i czuję się zawiedziona tym, że w puli nominowanych do Oscara nie było żadnej kobiety. Myślę, że kilka reżyserek spisało się bardzo dobrze. Tak jak wszyscy będę śledzić rozwój wydarzeń.
Nanette Burstein dodała, że jej zdaniem Greta Gerwig, która nakręciła nową ekranizację "Małych kobietek", została zwyczajnie zlekceważona w kategorii najlepszego reżysera
- Jestem wielką fanką "Małych kobietek", myślę, że Greta stworzyła wspaniałe dzieło. Ale kocham też "Jojo Rabbit" i "Historię małżeńską" - stwierdziła Burnstein. O nominowanych dodała. - Myślę, że to niezwykle kreatywne, ludzkie filmy, które są przy okazji bardzo oryginalne.
Przypomnijmy, do tej pory Oscara za reżyserię zdobyła tylko jedna kobieta i to dopiero w 2009 roku. To była Kathryn Bigelow za "The Hurt Locker" - pokonała wtedy Jamesa Camerona nominowanego za "Avatara", Lee Danielsa i jego "Precious", Jasona Reitmana ("Up in the Air") i Quentina Tarantino, który nakręcił wtedy "Bękarty wojny". Należy jednak przyznać, że Akademia w tym roku nominowała we wszystkich kategoriach rekordową liczbę kobiet, bo 62. W historii Oscarów nigdy wcześniej to się nie zdarzyło.