W grudniu pisaliśmy, że Robert Pattinson jest przekonany, że nie umie grać. Aktor denerwuje się przy każdym filmie, który robi - ostatnimi czasy na ogromny stres naraził go "Lighthouse", gdzie zagrał z Willemem Dafoe. Pattinson ujawnił, że aby lepiej przygotować się do zagrania popadającego w obłęd latarnika, oddawał się takim czynnościom jak m.in. bicie się po twarzy, obracanie bez przerwy, żeby wywołać zawroty głowy, wymuszanie wymiotów i jedzenie błota prosto z kałuży. Co ciekawe, jak twierdzi sam Pattinson, tego rodzaju sytuacje są dla niego o wiele mniej frustrujące niż inny element potrzebny czasami do roli, a mianowicie - zapuszczanie zarostu.
Czytaj też: "The Lighthouse". Robert Pattinson: Willem Dafoe umie grać. Ja właściwie nie bardzo >>
Aktor na łamach "Vanity Fair" wyraził stanowczy sprzeciw wobec męskich wąsów i bród. Powiedział:
Dwa razy kręciłem film, w którym miałem na twarzy dość konkretne owłosienie - nie rozumiem mężczyzn, którzy to sobie robią. Trzeba być świrem, żeby nosić wąsy na co dzień przez całe życie. To tak, jakby mieć kamień w bucie każdego dnia. Ciągle kichasz, ciągle gdzieś zostają ci resztki jedzenia. Kiedy byliśmy w Nowej Szkocji, [zauważyłem, że] posiadanie wąsów zdecydowanie pomaga nieco bardziej się zintegrować z rybakami; jeśli ktoś go nie ma, to trochę jak obraza majestatu. (...) Wydaje mi się, że bez przerwy starałem się utrzymywać włosy z dala od nozdrzy.
Cóż dodać - możemy chyba jedynie życzyć Robertowi Pattinsonowi, żeby grana przez niego w nadchodzącym filmie Matta Reevesa postać Batmana była pozbawiona zarostu. Premiera produkcji jest zaplanowana na 2021 rok.
Zobacz też: Robert Pattinson o roli Batmana: Byłem przekonany, że przez te plotki wszystko już przepadło >>