Co prawda "Boże Ciało" nie wygrało Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego, ale 92. gala wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej i tak jest warta zapamiętania. Takiego wieczoru dawno nie było i prawdopodobnie długo jeszcze nie będzie.
Koreański "Parasite" dostał sześć nominacji i wygrał w czterech kategoriach, w tym w tych najważniejszych - dla najlepszego filmu roku, Bong Joon Ho odebrał statuetkę za reżyserię i za scenariusz, dodajmy do tego wygraną dla najlepszego filmu międzynarodowego. Koreański film pokonał w walce o statuetki nie tylko "Boże ciało", lecz także takie filmy jak "Irlandczyk", "1917", "Joker", "Małe kobietki", "Once Upon A Time In Hollywood" czy "Historia małżeńska".
Zapytaliśmy Karolinę Korwin-Piotrowską, która prowadziła relację z tegorocznej gali, co było najbardziej zaskakujące tego wieczoru.
Amerykańskie kino dostało po tyłku, jak nigdy wcześniej.
Usłyszeliśmy też - "Rozmawialiśmy w studio, że wieje nudą, że wszystko jest bardzo przewidywalne. Aż nagle Korea zaczęła kosić wszystkie najważniejsze nagrody". Dziennikarka nie ukrywa, że zwycięstwo w głównej kategorii to małe trzęsienie ziemi. Dodała, że trochę jej żal tego, że "Boże Ciało" nie zdobyło swojej statuetki, choć nominacja i tak jest dużym sukcesem młodego i bardzo świeżego zespołu filmowców. Zapytaliśmy też o to, czy zaskoczeniem jest absolutny brak nagród dla "Irlandczyka" Martina Scorssego, który zdobył 10 nominacji.
To były nominacje z szacunku dla Scorsesego. Ale ta gala pokazała, że idzie zmiana pokoleniowa
- skomentowała Korwin-Piotrowska.
Zapytana o brak statuetki dla Grety Gerwig, reżyserki "Małych kobietek", podkreśla też:
Największym przegranym tego wieczoru były kobiety, które praktycznie były niewidoczne, tak jakby nie reżyserowały żadnych filmów. Mogą sobie krzyczeć ze sceny, że 'girl power', ale powtórzymy sobie - Oscar to łysy pan w średnim wieku i to się jeszcze nie zmieniło.
Koreański "Parasite" zdobył cztery Oscary, najwięcej ze wszystkich nominowanych. "Joker", który miał aż 11 nominacji, wraca z dwoma, ale jedną bardzo prestiżową, dla Joauquina Phoenixa za pierwszoplanową rolę męską. Te dwa filmy rozdzielił "1917" z trzema statuetkami. Największy przegrany to "Irlandczyk" Scorsese - żadnej wygranej mimo aż dziesięciu nominacji.