W poniedziałek 10 lutego odbyła się uroczysta premiera filmu biograficznego o Zenonie Martyniuku pod tytułem "Zenek". Na miejscu obecna była Magdalena Maksimiuk, która napisała pierwszą dostępną w sieci recenzję filmu dla Wirtualnej Polski. Z jej słów wynika, że produkcja będzie dla wielbicieli muzyka zawodem. Dlaczego? Jej zdaniem główny bohater pojawia się tam za rzadko, do tego myląca jest przeskakująca chronologia zdarzeń, a sama końcówka zawiera dziwny zwrot akcji.
Zenon Martyniuk jeszcze przed premierą filmu powiedział "Super Expressowi", że bardzo mu się podoba jego filmowa biografia - "Miałem przyjemność obejrzeć cały materiał. Nie jest on do końca jeszcze udźwiękowiony, ale podoba mi się. (...) Nic, tylko się cieszyć. Ciekawe, jak go odbiorą moi fani. A może i nie tylko oni pójdą zobaczyć ten film?". Nie wątpimy, że tak pewnie będzie. Niemniej widzowie powinni się przygotować na to, że niekoniecznie wyjdą z kina zachwyceni. Magdalena Maksimiuk podkreśla w swoim tekście, że realizacja zostawia sporo do życzenia:
Ewidentnie zabrakło czasu na dokładne przemyślenie koncepcji, a nawet dopracowanie pewnych kwestii technicznych związanych choćby z synchronami piosenek.
Dodaje też:
W tym "Zenku" zaskakująco mało Zenka!
Dziennikarka tłumaczy, że w filmie nie słychać żadnych piosenek zespołu "Akcent" - pojawiają się za to hity Modern Talking czy Boney M. A te piosenki, które już tam usłyszymy, podobno są źle zsynchronizowane z obrazem. Dodaje też, że choć to film biograficzny, znajdują się tam też wydarzenia wymyślone na potrzebę tej produkcji, które mają usprawnić akcję. Co ponoć raczej nie wyszło najlepiej:
Uczyniono to trochę bez konkretnego planu, bez ustalenia priorytetów i wcześniejszego wyraźnego zarysowania punktów kluczowych.
Zwraca też uwagę na to, że reżyser nie przedstawia historii Zenona Martyniuka w sposób chronologiczny i dość swobodnie skacze po różnych okresach - co zawsze podkreślone jest datą umieszczoną w kadrze. W dodatku zawsze pojawia się komentarz z offu. Dziennikarka uważa, że to kłóci się z przepisem na dobry film:
Jedną z naczelnych zasad robienia dobrych filmów jest ograniczanie głosów z offu czy zewnętrznych narracji do absolutnego minimum - wszystko, co można w ten sposób przekazać, powinno się dać po prostu pokazać, resztę można zostawić do interpretacji widzowi. Tutaj do wielu scen dostajemy zbędne didaskalia.
Zwraca też uwagę na to, że na samym końcu ta biograficzna historia zmienia się na kilka minut w film akcji, zobaczymy bowiem scenę pościgu, która nie pasuje kompozycyjnie do reszty filmu. I jej zdaniem takie zakończenie nie zdaje egzaminu. Dziennikarka chwali za to młodą obsadę filmu, w szczególności Jakuba Zająca, odtwórcę roli młodego Zenona, Klarę Bielawkę, która wciela się w Dankę, a także Karola Dziubę, Jędrzeja Bigosińskiego i kilka innych osób. Zaangażowanie tych aktorów jest ponoć najmocniejszą częścią produkcji.
Przypomnijmy też, że prace na planie filmu zaczęły się w październiku 2019 roku, a 14 lutego 2020 roku odbędzie się premiera. Faktycznie, czasu nie było zbyt wiele. Reżyserem jest Jan Hryniak, autorką scenariusza Marta Hryniak - współpracowały z nią Ilona Łepkowska i Monika Sławecka.
W głównej roli wystąpił Krzysztof Czeczot. W roli Danuty Martyniuk, żony Zenona, zobaczymy Klarę Bielawkę, zaś Martyniuka juniora, czyli syna pary Daniela, gra Olaf Marchwicki. I teraz uwaga, teścia Zenona Martyniuka zagra sam Jan Frycz. W roli ojca wokalisty zespołu Akcent zobaczymy Romana Gancarczyka. Matkę Zenka portretuje Agnieszka Suchora. Pojawi się także Piotr Cyrwus w roli niejakiego Skaryszuka. Pojawi się także Limahl!
Zespół Akcent powstał w 1989 roku i stworzył takie przeboje jak "Przez te oczy zielone", "Życie to są chwile" czy "Przekorny los". Ten ostatni utwór wydano w formie singla, który sprzedał się w liczbie ponad 300 tys. egzemplarzy. Tym samym wydawnictwo osiągnęło status potrójnej diamentowej płyty. Akcent tylko w 2018 roku odebrał siedem diamentowych płyt i Super Grand Prix na 23. Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Tanecznej w Ostródzie.
To dopiero pierwsza recenzja "Zenka". Sam prezes Jacek Kurski bardzo film zachwalał na uroczystej premierze. Jak wiadomo, już jest planowana druga część tej produkcji. Jak czytamy na TVP Info, prezes zwrócił uwagę, że w Polsce jeszcze nie powstała rzetelna produkcja o zjawisku disco polo. Prezes powiedział:
Wstydzono się, skradano, nic nie mówiono, przemilczano, stygmatyzowano. Telewizja Polska uznała, że nie ma się czego wstydzić. To wielki, wspaniały fenomen muzyczny, doświadczenie dwóch pokoleń Polaków. Muzyka disco polo doczekała się oprawy filmu fabularnego.
Prezes widać nie jest fanem filmu "Disco Polo" Macieja Bochniaka z Dawidem Ogrodnikiem, Tomaszem Kotem i Joanną Kulig w rolach głównych. Co prawda nie jest to obraz biograficzny, a sama narracja poprowadzona jest trochę jak w bajce, nie da jednak się zaprzeczyć, że historia pokazuje fenomen zjawiska disco polo poprzez ukazanie historii młodego muzyka, który chce zostać gwiazdą i tą gwiazdą zostaje. Dodatkowo - w filmie umieszczono mnóstwo popularnych przebojów z tego gatunku. Jakub Grygiel w swojej recenzji pisał - '"Disco Polo” jest (...) jednym z najoryginalniejszych i najodważniejszych polskich filmów ostatnich lat; wyjątkowym i zaskakująco udanym połączeniem szalonego musicalu, komedii, parodii w stylu Mela Brooksa, westernu i antywesternu jednocześnie. Totalnie przerysowanym, odpustowym patchworkiem, który swoją czysto rozrywkową rolę spełnia celująco. Bawi do łez".