"In Memoriam" jest stałą częścią oscarowej gali - to chwile, kiedy wszyscy wspominają filmowców, którzy zmarli w ciągu minionego roku. I własnie ten segment regularnie wywołuje kontrowersje - często wkradają się tam pomyłki takie, jak pomylone zdjęcia czy błędy w nazwiskach i datach. W tym roku największe oburzenie wywołał fakt, że nie wspomniano o Luke'u Perrym, który zmarł w wieku 52 lat, a zagrał w filmie z dziesięcioma nominacjami do Oscara.
Czytaj też: Luke Perry został pominięty we wspomnieniach. W sieci burza: "To jest po prostu wstyd"
Luke Perry zmarł w wieku 52 lat z powodu udaru. Aktor, który najbardziej zasłynął z roli Dylana w serialu "Beverly Hills 90210", trafił do szpitala 28 lutego 2019 roku i został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej - nigdy się z niej nie wybudził. Odszedł 4 marca. Wiele osób nie kryło oburzenia, iż on (i wielu innych filmowców), został pominięty w segmencie "In Memoriam". The Hollywood Reporter donosi, że koordynator tej części ceremonii wyjaśnił, dlaczego tak się stało. Główny powód to "ograniczenia czasowe":
Akademia otrzymuje setki próśb o włączenie nazwisk członków rodzin i znajomych filmowców do segmentu "In Memoriam". Specjalny komitet składający się z reprezentanta każdej gildii rozważa te kandydatury i tworzy listę biorąc pod uwagę ograniczone ramy czasowe.
Dalej czytamy:
Wszystkie zgłoszenia są dostępne na stronie Oscar.org i pozostaną tam przez cały rok. Luke Perry został upamiętniony w galerii na stronie.
W czasie tegorocznego segmentu "In Memoriam" wymieniono m.in. koszykarza Kobego Byranta (który dostał Oscara za animację "Dear Basketball"), Kirka Douglasa, Danny'ego Aiello i Diahann Carroll. W minionym roku zmarli także Jan-Michael Vincent, Michael J. Pollard i Tim Conway - oni również zostali pominięci w czasie ceremonii, kiedy Billie Eilish śpiewała piosenkę "Yesterday".
Czytaj też: Billie Eilish zaśpiewała klasyczny utwór zespołu The Beatles. Wzruszający występ