Roman Polański wczoraj zapowiedział, że nie weźmie udziału w ceremonii wręczania Cezarów, ale aktywistki i tak postanowiły wyrazić swoje oburzenie względem członków Francuskiej Akademii Filmowej, którzy wyróżnili jego najnowszą produkcję. Wśród nich znalazły się głównie kobiety reprezentujące organizacje feministyczne, które oskarżają reżysera o gwałty i przemoc seksualną wobec kobiet. Policjanci użyli przeciw nim gazu łzawiącego.
Wcześniej w związku z protestami, do dymisji podał się cały zarząd organizacji przyznającej nagrody nazywane francuskimi Oscarami.
Cezary. Najlepszy film to "Nędznicy", Polański też z nagrodami >>
12 nominacji dla "Oficera i szpiega" to tegoroczny rekord jeśli chodzi o nominacje do Cezarów. Produkcja powalczy o statuetki m.in. dla najlepszego filmu, za reżyserię, za zdjęcia Pawła Edelmana, za scenariusz, muzykę, kostiumy, dekoracje i montaż. Zarówno decyzja Akademii, jak i sam Roman Polański, zostali skrytykowani. Feministki nawołują do bojkotu najnowszego filmu polskiego reżysera m.in. ze względu na jego przyznanie się do stosunku z nieletnią Samanthą Geimer w 1977 roku (miała wtedy 13 lat).
W listopadzie, tuż przed kinową premierą "Oficera i szpiega", francuska artystka Valentine Monnier oskarżyła Romana Polańskiego o gwałt. Na łamach "Le Parisien" opisała, że w 1975 roku, gdy miała 18 lat, filmowiec miał ją najpierw pobić, a później zgwałcić. - To była skrajna przemoc - wyznała Monnier. Polański zaprzecza oskarżeniom francuskiej artystki.
Agnieszka Holland na Berlinale: Widzę sporo hipokryzji w związku ze sprawą Polańskiego >>