"Ranczo" pozostaje jednym z najpopularniejszych seriali komediowych ostatnich lat, a za jego sprawą widzowie pokochali Pawła Królikowskiego, który grał tam niezapomnianego Kusego. Produkcja opuściła antenę ostatecznie w 2016 roku, jednak jej twórcy w przerwie pomiędzy pierwszymi sezonami nakręcili także film fabularny "Ranczo Wilkowyje". Na początku 2019 roku ogłoszono, że ma powstać jeszcze jeden film - "Ranczo. Zemsta wiedźm".
Paweł Królikowski zmarł 27 lutego w wieku 58 lat, już od grudnia przebywał na oddziale neurologicznym. Od samego początku było wiadomo, że jego stan jest poważny. W "Ranczu" grał jednego z ważniejszych bohaterów. Kusy miał pojawić się także w najnowszym filmie fabularnym "Ranczo. Zemsta wiedźm". Zdjęcia miały ruszyć w czerwcu tego roku. To był ostatni scenariusz autorstwa Roberta Bruttera, który zmarł w listopadzie 2018 roku.
Za reżyserię miał być odpowiedzialny Wojciech Adamczyk. W rozmowie z Onet.pl zdradził, że po śmierci Królikowskiego nie ma szans, by film powstał. Powiedział:
W tej sytuacji jest to niemożliwe, żebyśmy ruszyli ze zdjęciami. Ta smutna wiadomość, która nami wszystkimi wstrząsnęła, spowodowała, że możliwość nakręcenia filmu praktycznie upadła na zawsze.
Tłumaczy:
W scenariuszu bardzo wiele scen przeznaczonych było właśnie dla Pawła. Był jednym z motorów fabuły, jego zachowanie miało - zwłaszcza w drugiej części filmu - napędzać akcję. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł zastąpić go w roli Kusego. To jego rola, to on odcisnął na niej swoje piętno.
Jednocześnie filmowiec nie wyklucza, że powstanie jeszcze jakiś projekt związany z serialem. Podkreśla jednak, że obecnie żaden z producentów ani nikt z obsady nie wyobraża sobie, by rozmawiać o projekcie.
Paweł Królikowski za rolę Kusego dostał statuetkę "Melonika" dla najlepszego aktora komediowego na Festiwalu Dobrego Humoru w Gdańsku. W wywiadzie z "Kurierem Lubelskim" podkreślał, że ta postać jest mu bliska:
Ja bardzo lubię "Ranczo". Występujemy w serialu, który przynosi widzom radość. Bardzo lubię też spotykać się z ekipą realizującą "Ranczo". Pracujemy tak, jak powinno się pracować. To fajna robota, dająca wiele satysfakcji i jeszcze z fajnymi ludźmi.
Do serialu trafił po dość długiej przerwie w aktorstwie. A to za sprawą ekranowej partnerki, Ilony Ostrowskiej:
Na Kusego wybrała mnie Ilona, moja serialowa Lucy. Przedstawili jej wielu „konkurentów”. Wcześniej grałem z mężem Ilony, Jackiem Borcuchem. Może dlatego wskazała na mnie. Czemu przyklasnął producent. I musiał przyklasnąć reżyser.
W filmach i serialach grywał wtedy raczej epizodycznie, na ekrany na stałe powrócił rolą dziennikarza w serialu "Czwarta władza". W jednym z wywiadów przyznał, że to Kusy i "Ranczo" były przełomem:
Zanim przyszła rola Kusego zagrałem w "Czwartej władzy" i "Na dobre i na złe". Jeśli chodzi o powrót do zawodu, to do tej roli Kusego skądś mnie wzięli. Przecież nikt nie pamiętał mnie sprzed dwudziestu lat.
Wojciech Adamczyk wspomina w rozmowie z Onetem początki jego pracy na planie: "On wchodził do serialu jako aktor powracający do zawodu. Pojawił się na planie jako osoba mało doświadczona zawodowo, ale dość szybko to wszystko opanował. Walczył z tym. Widziałem, jak się rozwija, jakie ma na początku problemy. Tu trzeba powiedzieć o dwóch rzeczach - po pierwsze charyzma, a po drugie - niekwestionowana autentyczność. To sprawiało, że te mankamenty nie były tak widoczne, a on szybko dojrzewał i ten status gwiazdy należał się mu już po paru sezonach".