"Naprzód" to ujmujący list miłosny do starszego brata. Magia schodzi na drugi plan

Jak to bywa u Disneya i Pixara, "Naprzód", choć osadzone jest w świecie pełnym elfów, jednorożców i smoków, to historia o rodzinnych relacjach, radzeniu sobie ze stratą i docenianiu tego, co już się ma. Nic zaskakującego tam nie zobaczycie, ale macie szansę się wzruszyć. To naprawdę ujmujący list miłosny do starszego brata.
Zobacz wideo

"Naprzód" to najnowszy film studia Pixar, który zaprasza widzów do zupełnie nowego świata i przedstawia nam nowych bohaterów. To miła odmiana, bo ostatnio Disney serwował nam sprawdzone pewniaki takie jak druga część "Krainy lodu" czy nagrodzone Oscarem "Toy story 4". Ten powiew świeżości był potrzebny, ale nie wiem, czy "Naprzód" stanie się tak wielkim przebojem, choć to bardzo uroczy i ujmujący film.

"Naprzód", czyli bajka o niepełnej rodzinie

Największym smaczkiem "Naprzód" jest świat, w którym twórcy zdecydowali się osadzić akcję. To bajkowa kraina, którą zamieszkują elfy, wróżki, smoki i centaury. Kraina ta kiedyś była pełna magi, ale kiedy się okazało, że łatwiej wynaleźć prąd niż podjąć się trudnej nauki magii, czarodzieje i ich sztuka popadły w niepamięć. Tak też filmowa kraina czarów teraz wygląda jak amerykańskie przedmieście i tylko nieliczni pamiętają jeszcze o czarach.

Głównymi bohaterami są elfy Janko i Bogdan - dwaj nastoletni bracia, którzy mieszkają ze swoją mamą i domowym smokiem. Ich tata zmarł, zanim młodszy Janko jeszcze się urodził i to, że nigdy nie poznał ojca, kładzie się cieniem na całym jego życiu. Jest więc on wycofanym i nieśmiałym chłopcem, który bardzo chciałby się zmienić i zostać popularny. Nie pomaga fakt, że jego starszy brat Bogdan jest zakręconym wielbicielem starych legend, który z uporem wartym lepszej sprawy walczy o zabytki z magicznych czasów i ma opinię wariata. 

W dniu 16. urodzin Janko i Bogdan dostają od mamy ostatni prezent od ich zmarłego taty - magiczną laskę, dzięki której będą mogli go przywołać na jeden dzień razem z potrzebnym zaklęciem. Kiedy próbują je rzucić, coś idzie bardzo nie tak i udaje się im wyczarować tylko połowę taty. Dokładnie tak, w pokoju zjawiają się tylko jego nogi. Bracia wyruszają więc we wspólną podróż, by zyskać materiały potrzebne im do naprawienia błędu. Po drodze oczywiście uczą się dużo o sobie nawzajem, przechodzą różne kryzysy i kłótnie. 

Jest więc film "Naprzód" rodzinną historią i prawdą jest to, co powiedział podkładający w amerykańskiej wersji głos Bogdana Chris Pratt - to piękny i wzruszający list miłosny do starszego brata.

Reżyser filmu, Dan Scanlon, sam stracił ojca w dzieciństwie. I w każdym kadrze widać, że właśnie wdzięczność i miłość do brata były jego główną motywacją przy tworzeniu animacji. Filmowy Bogdan pomimo swojej ekscentryczności jest jednocześnie niezwykle dojrzałym, mądrym i kochającym chłopakiem, który zostaje przy tym wszystkim ujmująco niepozorny. W czasie wyprawy Janko uczy się go doceniać i zaczyna dostrzegać, jak wiele zawdzięcza wsparciu swojego brata.

Ta historia nie jest więc w żaden sposób odkrywcza, powiedziałabym, że to wręcz archetypowa dla Disneya opowieść. Ale to naprawdę żaden problem. Najważniejsze jest to, że widzowie mają okazję zobaczyć ciepły film o tym, jak można radzić sobie ze stratą kogoś bliskiego i jak mimo tak wielkiego braku można stworzyć kochającą rodzinę. Mimo tego "Naprzód" nie jest też depresyjne, a jedynie lekko nostalgiczne. Nie brakuje tam oczywiście okolicznościowych żartów i typowych dla filmu drogi przeszkód do pokonania. Tutaj zobaczymy wszystko, czego można się w takich przypadkach spodziewać.

"Naprzód" to także produkcja studia Pixar, która na świecie zasłynęła jako pierwszy film Disneya z nieheteronormatywną postacią. Tę ocenzurowano np. w Rosji, choć muszę przyznać, że moim zdaniem zrobiono to zupełnie niepotrzebnie. Gdybym nie wiedziała, że policjantka, którą po drodze spotykają główni bohaterowie, została namaszczona na reprezentantkę społeczności LGBT, w ogóle bym nie zwróciła uwagi na cechy świadczące o jej nietypowym dla animacji statusie. Jednocześnie doceniam ten gest, bo jest zwyczajnie potrzebny. Nie tylko dzieci trzeba uczyć, że każdy ma prawo być sobą.

Cyklopka z filmu 'Naprzód' - to wypowiadana przez nią kwestia wywołała oburzenie, a w Rosji nawet cenzuręCyklopka z filmu 'Naprzód' - to wypowiadana przez nią kwestia wywołała oburzenie, a w Rosji nawet cenzurę Fot. Walt Disney Pictures

Bardzo mi się podobało, że Disney pamiętał, żeby w filmie pokazać polskie napisy - Janko często pisze coś w notatniku i na szczęście widzowie widzą notatki w języku polskim, bez nałożonych białych napisów na oryginalną planszę. To może szczegół, ale cieszy. Mocną stroną filmu jest też oczywiście polski dubbing - osobiście żałuję, że Grzegorz Damięcki nie miał więcej kwestii. Świetnie spisał się też Paweł Małaszyński - gdybym nie wiedziała, że to on podkłada głos pod Bogdana, tobym go nie rozpoznała. A Edyta Olszówka to klasa sama w sobie, jak zwykle odnalazła się w konwencji - jej Mantrykora pysznie zapewnia historii potrzebne elementy komiczne.

Najbardziej mi chyba żal, że film nie wykorzystuje lepiej potencjału krainy, w której osadzona została akcja. Ten świat ma w sobie dużo do zaoferowania, ale tutaj posłużył zaledwie za tło dla rodzinnej historii. A szkoda, bo chętnie dowiedziałabym się o tej krainie więcej. "Naprzód" w polskich kinach już od 6 marca. 

Więcej o: