"Deadly Run". Pomógł stworzyć horror o seryjnym mordercy, potem sam się nim stał

Jeśli jesteście fanami opowieści z seryjnymi mordercami w roli głównej, to z pewnością zainteresuje was historia filmu "Deadly Run". Wielką pomocą w napisaniu scenariusza był mężczyzna, który kilka lat po premierze produkcji postanowił wcielić swoje mrożące krew w żyłach pomysły w życie.
Zobacz wideo

Niskobudżetowy "Deadly Run" z 1995 roku nie cieszy się dobrą reputacją - na Filmwebie zebrał jedynie 3,2 na 10 gwiazdek, a na Rotten Tomatoes czy iMDB został wręcz całkowicie zignorowany. Film opowiada o bogatym i szanowanym agencie nieruchomości, który prowadzi podwójne życie. Bez wiedzy żony często podróżuje do swojej chatki w górach, gdzie porywa młode kobiety, a następnie wypuszcza je do lasu i urządza na nie polowania. Kilkanaście lat po debiucie produkcji pracujący przy niej konsultant postanowił się zainspirować fabułą, którą notabene pomógł napisać.

Zobacz też: Ilona Łepkowska: Nie można robić filmu o Zenku, brzydząc się disco polo. To głupota! >>

"Deadly Run". Kiedy pomocnik scenarzysty horroru wprowadza scenariusz w życie

Portal Dread Central wspomina, że w latach 90. producent Samuel Rael, który wcześniej był adwokatem, zapragnął stworzyć film o seryjnym zabójcy. Z prośbą o pomoc zwrócił się do byłego klienta, Gary'ego Michaela Hiltona. Mężczyzna poddał myśl: niech piękne kobiety biegają sobie po lesie, a my zrobimy z nich zwierzynę.

Hilton, którego nie wymieniono oficjalnie wśród twórców produkcji, nie tylko zaproponował główną oś fabuły filmu, ale również znalazł lokalizację do zdjęć - małą chatkę w górach niedaleko Cleveland. Mało tego, miał swój udział także w doborze obsady i części członków ekipy filmowej. Samuel Rael powiedział o nim po latach w rozmowie z CNN: "Myślałem, że to bardzo kreatywny facet, któremu brakuje piątej klepki. Byłem tego świadomy".

Rozmowa ta miała miejsce niedługo po tym, jak w 2008 roku na jaw wyszło, ze Hilton przyznał się do zamordowania 24-letniej Meredith Emerson. Jej okaleczone ciało odnaleziono prawie 50 km od wspomnianej wcześniej chatki, w której kręcono "Deadly Run". Na jaw wyszło również, że Hilton przed popełnieniem zbrodni przetrzymywał dziewczynę jako zakładniczkę przez trzy dni. Policja podejrzewała Hiltona także o sprawstwo dwóch innych morderstw - kobiety z Florydy oraz małżeństwa z Karoliny Północnej. Ciała wszystkich ofiar zostały porzucone w lesie.

Jak mówił w CNN Rael, podobieństw między fabułą filmu a morderstwami nie da się nie zauważyć. - To jest właściwie słowo w słowo to samo - stwierdził producent. - Może i był socjopatą, ale żywiołowym i szczęśliwym. Szczerze, w życiu bym nie pomyślał, że mógłby doprowadzić do czegoś takiego. Intuicja mnie zawiodła.

Więcej o: