Tommy Wiseau, reżyser "The Room" czyli najgorszego filmu świata, przegrał w sądzie. Nie może już ukrywać, że pochodzi z Polski

Tommy Wiseau, reżyser legendarnego filmu "The Room", przegrał proces z twórcami filmu dokumentalnego opowiadającego o jego życiu. Filmowiec nie może wstrzymać jego dystrybucji, a co więcej musi zapłacić 700 tys. dolarów grzywny. Dokument m.in. bada jego polskie pochodzenie - Wiseau starał się to ukryć od lat.
Zobacz wideo

"The Room" w reżyserii Tommy'ego Wiseau nazywany jest najgorszym filmem świata - Wiseau nie tylko go wyreżyserował, napisał także do niego scenariusz, był jego producentem i do tego zagrał główną rolę. Produkcja stała się tak kultowa, że na temat jej powstania sławny aktor James Franco nagrał film "The Disaster Artist", za który otrzymał z resztą potem Złote Globy. Postać osobliwego reżysera i scenarzysty od lat wzbudza wielkie zainteresowanie wśród widzów, a Wiseau skrzętnie podtrzymuje aurę tajemniczości. Dlatego też złożył pozew przeciw twórcom nieautoryzowanego filmu dokumentalnego badającego jego życiorys i sprawę przegrał - donosi Variety.com.

Reżyser najgorszego filmu świata przegrał w sądzie

Twórcy dokumentu "Room Full of Spoons" chcieli, by premiera ich produkcji odbyła się jeszcze w 2017 roku - na fali popularności filmu Jamesa Franco. Wtedy jednak Tommy Wiseau złożył przeciwko nim pozew w sądzie w Toronto. Twierdził, że produkcja bezprawnie wykorzystuje fragmenty z "The Room" i narusza jego prywatność.

Kanadyjscy filmowcy bowiem przy pomocy poznańskich studentów badają korzenie tajemniczego reżysera i dowodzą, że Tommy Wiseau tak naprawdę nazywa się Tomasz Wieczorkiewicz i pochodzi ze stolicy Wielkopolski. O jego pochodzeniu spekulowano już od lat - zdradza go wschodni akcent. Wiseau jednak nie chciał wyjawić prawdy.

Sędzia Paul Schabas wydał wyrok na korzyść pozwanych dokumentalistów i oddalił wniosek o naruszenie prywatności. Film dokumentalny co prawda ujawnił prawdziwe polskie imię, nazwisko i miejsce urodzenia Wiseau, ale w Kanadzie doszukiwanie się takich informacji nie spełnia wymogów wykroczenia. W uzasadnieniu czytamy:

Te informacje były dostępne w publicznych źródłach, gdzie pozwani je znaleźli i potwierdzili. Wiseau może być wrażliwy na tym punkcie, bo od lat buduje aurę tajemniczości wokół tych danych, ale ich ujawnienie, obiektywnie mówiąc, nie jest czymś, co można określić mianem 'głęboko obraźliwego'.

Sędzia odrzucił też roszczenia o łamanie praw autorskich i uznał, że twórcy filmu dokumentalnego mieli prawo użyć fragmentów z filmu "The Room" w ramach uczciwego obrotu treściami. W uzasadnieniu napisał:

Z mojego punktu widzenia pozew o bezprawne wykorzystanie treści został złożony, by zapobiec premierze dokumentu, który nie spodobał się Tommy'emu Wiseau.

W "Room Full of Spoons" pojawia się 69 scen z "The Room", które trwają łącznie około siedmiu minut. Jednakże twórcy dokumentu chcieli wykupić licencję u Wiseau już w 2015 roku - on jednak zażądał wysokich sum i naciskał na swoją autoryzację. Miał im nawet powiedzieć, że dokument ma być "przynajmniej o 60 procent bardziej pozytywny". Wtedy też filmowcy zdecydowali się działać w świetle doktryny uczciwego obrotu, która dopuszcza wykorzystywanie materiałów w celach krytycznych lub informacyjnych. 

Sędzia odnotował też, że Wisaeu celowo próbował opóźnić postępowanie na ostatnią chwilę, nie zjawił się w sądzie pierwszego dnia rozprawy, by pojawić się dopiero, kiedy mu nie pozwolono zeznawać na wideokonferencji. Jego zeznania z kolei były mało treściwe, odmawiał odpowiedzi na wiele pytań i prowadził długie wywody, które miały umocnić jego pozycję.

Na mocy wyroku Wiseau musi teraz zapłacić twórcom dokumentu odszkodowanie - Richard Harper, Fernando Forero McGrath, Mark Racicot i Richard Towns mają od niego otrzymać 550 tysięcy dolarów tytułem zadośćuczynienia za wstrzymanie ich produkcji. Sąd dorzucił jeszcze 200 tys. kanadyjskich dolarów dodatkowej kary za wyrządzone im pozwem szkody. Richard Harper przekazał Variety, że teraz będzie szukać dystrybutora, prawdopodobnie wśród platform streamingowych.

"Najgorszy film świata"

"The Room" powstał w 2003 roku, a oglądanie tej produkcji to niewątpliwie jedno z najbardziej osobliwych i niezapomnianych doświadczeń filmowych. Film szybko został okrzyknięty najgorszym filmem w historii kina, a dwa tygodnie po jego emisji wycofano go z kin. Zyskał za to status kultowego dzięki temu, że jest "tak zły, że aż dobry" - mówi się nawet, że to "Obywatel Kane" wszystkich złych filmów.

To historia poczciwego bankiera Johny'ego, którego narzeczona Lisa zaczyna romansować z jego najlepszym przyjacielem Markiem. Niewiernej nie wystarcza, że przyprawia rogi chłopakowi, który ją utrzymuje. Upija go, a potem oskarża o przed swoją matką i znajomymi o przemoc domową. W międzyczasie pojawiają się też poboczne wątki np. nastolatka, który wpada w kłopoty przez machlojki z lokalnym dealerem czy niezrozumiałe sekwencje z rzucaniem piłką do footbolu. Uwagę przyciągają także liczne zwroty akcji, których jest bodaj więcej, niż samych scen.

 

Jednak najciekawsze w filmie są dialogi - reżyser i scenarzysta w jednym zadbał o dokładne uwypuklenie najważniejszych informacji, dlatego niektóre kwestie były powtarzane wielokrotnie: zdanie "Johnny jest moim najlepszym przyjacielem" pada około 13 razy. Wiseau postanowił też użyć najprostszego języka - to w połączeniu z jego akcentem stało się źródłem dociekania prawdy o jego pochodzeniu, które tak skrzętnie ukrywał. W filmie zobaczymy też mnóstwo niekonsekwentnego montażu. Na przykład w jednym ujęciu aktor jest ubrany, a w drugim dopiero zaczyna szukać bielizny.

Nie wiadomo też skąd Wiseau wziął pieniądze na wyprodukowanie tego filmu - spekulowano, że uciekł z Polski z milionami skradzionymi rosyjskiej mafii, dlatego też ukrywał swoją tożsamość. Wiele też mówiło się o tym, że cierpi na jakieś zaburzenia psychiczne np. w efekcie wypadku samochodowego i dlatego też stracił wszelką obiektywność w stosunku do swojej pracy i jej jakości. Kulisy powstawania "The Room" opisał grający Marka Greg Sestero w książce "The Disaster Artist" , to na jej podstawie James Franco stworzył scenariusz swojego filmu o tym samym tytule.