Justin Timberlake i Anna Kendrick stracili sporo pieniędzy przez premierę "Trolli 2" w sieci

Film "Trolls World Tour" w związku z zamknięciem kin swoją premierę miał na platformach streamingowych. Wytwórnia Universal tym krokiem zaskoczyła nie tylko właściceli kin, zdziwnieni byli też Justin Timberlake i Anna Kendrick, którzy użyczyli swoich głosów filmowym bohaterom. Reprezentanci aktorów walczą teraz z wytwórnią o honoraria od zysków.
Zobacz wideo

Wytwórnia Universal ciągle ma problemy w związku z decyzją o przeniesieniu premiery animacji "Trolls World Tour" do sieci. Największe sieci kinowe świata i USA już wprowadziły bojkot filmów tego dystrybutora po tym, jak prezes koncernu w jednym z wywiadów oznajmił, że w przyszłości planuje wprowadzenie podwójnego modelu dystrybucji. Teraz do grona oburzonych dołączyli członkowie obsady.

>>> Kinowe premiery będą od razu dostępne w domowym VOD. Universal wypuszcza pierwsze filmy w podwójnym obiegu <<<

Gwiazdy "Trolli 2" niezadowolone z premiery w sieci. Nie dostały wypłaty

Justin Timberlake i Anna Kendrick, podobnie jak inni członkowie obsady "Trolli", nie zostali poinformowani o tym, że animacja trafi 16 marca do sieci i będzie można ją obejrzeć za 20 dolarów. Sprawa jest o tyle kłopotliwa, że film w ten sposób zarobił blisko 100 mln dolarów w pierwszym tygodniu wyświetlania - to zachęciło prezesa Shella do oznajmienia mediom, że Universal będzie promował wybrane tytuły jednocześnie w kinach i w sieci.

Jak donosi "The Hollywood Reporter", aktorzy są niezadowoleni z premiery w sieci, bo umowy o ich wynagrodzeniu od zysku dotyczą dystrybucji w kinach. Przedstawiciele gwiazd skontaktowali się z wytwórnią w sprawie wypłacenia honorarium - film przecież zarabia. Kolejną drażliwą kwestią jest to, że wytwórnia nie chce ponoć im przekazać, ile "Trolle" dokładnie zarobiły - w kontraktach gwiazd ponoć istnieje zapis, że dostaną bonusy, jeśli w skali globalnej animacja zarobi 350 mln dolarów. Prawnicy zainteresowanych stron mają przeprowadzić negocjacje.

>>> Duże sieci kinowe chcą bojkotować filmy wytwórni Universal. Przez premiery w sieci <<<

Eksperci komentują sprawę dla "The Hollywood Reporter". Zauważają, że eksperyment z premierą w sieci mimo 100 mln ze sprzedaży na liczniku, wcale niekoniecznie musi być udany i rentowny. Te pieniądze mogą ciągle być niewystarczające, by pokryć koszty kampanii reklamowej (ta miała kosztować 35 mln) i wyrównać środki włożone w produkcję filmu (budżet wynosił około 100 mln). Komentatorzy uważają, że możliwy jest scenariusz, w którym Universal i tak będzie stratny, choć wierzy, że zarobi na tym interesie 40 mln.

Nie bez powodu ta sama wytwórnia wolała przełożyć premierę kinową "Wściekłych i szybkich 9" na przyszły rok, niż pokazać produkcję już teraz w sieci. Poprzednia część zarobiła na całym świecie 1,2 mld dolarów. Tyle nie da się zebrać na platformach streamingowych z ceną w wysokości 20 dolarów.

Więcej o: