Polska oczami Hollywood. Meryl Streep: W całej karierze nic nie zestresowało mnie bardziej niż mówienie po polsku

Nie wszyscy Polacy lubią się do tego przyznawać, ale powiedzmy to otwarcie: u wielu z nas mimowolnie pojawia się dreszczyk emocji, kiedy oglądamy amerykański film lub serial i w pewnym momencie gdzieś zostaje wspomniana Polska. A jak nas widzą hollywoodzcy twórcy? Czyżbyśmy byli w ich oczach wyłącznie gburami albo robotnikami pijącymi wódkę? Na szczęście niekoniecznie.

Kiedyś wydawało mi się, że Netflix musi podmieniać sceny w poszczególnych programach pod widownie z różnych krajów, bo nie mogłam uwierzyć, że o Polsce naprawdę mówi się aż tak często, choćby w sitcomach. Nasz kraj zagrzał miejsce w świadomości wielu filmowych i serialowych twórców na tyle, że wielokrotnie ubarwiali polskimi akcentami swoje produkcje. Niektórzy w procesie twórczym myśleli o nas bardzo ciepło, inni oglądali nas przez szkiełko stereotypów. Wyruszmy w podróż przez te wspomniane akcenty i spróbujmy dotrzeć do odpowiedzi na pytanie, czy sprawdza się powiedzenie: "jak nas widzą, tak nas piszą". 

Zobacz też: "Materiały wybielają sprawców tych zbrodni". Morawiecki pisze list do szefa Netflixa w sprawie serialu >>

Polska język, trudny język

Zacznijmy od ekranowych potyczek z naszym językiem. W "Rodzinie Soprano" jako postaci epizodyczne pojawiają się Liliana, służąca tytułowej familii, oraz jej mąż, taksówkarz Stasiu. W jednej z nielicznych scen, kiedy są pokazani razem, Liliana przepytuje Stasia z zagadnień do egzaminu na obywatelstwo amerykańskie. W ich rozmowę wplatane są kwestie po polsku - bardzo, bardzo usilnie.

 

Do głośnych przypadków polonistycznych prób należy ta podjęta przez Michaela Fassbendera w filmie "X-Men: Apocalypse". Jego bohater, Magneto, mieszka w Pruszkowie pod imieniem i nazwiskiem Henryk Górski i pracuje w hucie. Milicjanci łapią go po tym, jak używa swoich mocy, by ocalić kolegę podczas trzęsienia ziemi. Niemal wszystkich zgromadzonych w tym ujęciu Polaków grają Amerykanie, i to słychać.

 

Niektórzy porównywali występ Fassbendera do wcześniejszej kreacji Roberta Pattinsona w "Wodzie dla słoni". Brytyjczyk wcielił się w Jacoba Jankowskiego, studenta weterynarii na Cornell University, który przyłącza się do cyrku jako weterynarz. Grany przez Christopha Waltza August, właściciel przybytku, kupuje słonicę, nad którą regularnie się znęca. Jankowski postanawia wprowadzić humanitarne metody tresury. Z biegiem czasu okazuje się, że na słonicę działają wyłącznie komendy wypowiedziane po polsku.

 

Warto w tym miejscu wspomnieć, że jednym z pierwszych znaczących występów Christopha Waltza na ekranie filmowym była rola Jana w filmie Krzysztofa Zanussiego "Życie za życie", biografii św. Maksymiliana Kolbego. Kilka lat później reżyser ponownie zaprosił Waltza na plan: tym razem do produkcji "Brat naszego Boga", gdzie ten zagrał Maksymiliana Gierymskiego - w całości w języku angielskim.

Na szczególnie wyróżnienie w tej sekcji zasłużyła Meryl Streep, która za rolę Zofii Zawistowskiej otrzymała w 1983 roku drugą w karierze statuetkę Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. "Sophie’s Choice" ("Wybór Zofii") to adaptacja powieści Williama Styrona o przyjaźni młodego pisarza Stinga z wyjątkową parą sąsiadów - żydowskim intelektualistą Nathanem (Kevin Kline), który ma obsesję na punkcie Holokaustu, oraz jego partnerką Zofią, emigrantką z Polski i byłą więźniarką obozu hitlerowskiego w Oświęcimiu. W przejmujących scenach retrospekcji, ukazujących życie Zofii w Auschwitz, możemy posłuchać Streep mówiącej po polsku. Złośliwi twierdzą, że jej akcent brzmi bardziej rosyjsko, ale po co się złośliwić - trudno odmówić aktorce wysiłku włożonego w przygotowanie do roli.

 

W rozmowie z portalem Entertainment Tonight Meryl Streep stwierdziła, że jej mały syn nie znosił, kiedy uczyła się polskiego, a najbardziej przerażającym momentem jej kariery było pierwsze czytanie scenariusza do "Wyboru Zofii", kiedy przyszło jej wygłosić polskojęzyczne kwestie. Laureatka Oscara przy innej okazji zdradziła, iż za jej inspirację posłużyła Elżbieta Czyżewska, którą Andrzej Wajda zaprosił niegdyś na Uniwersytet Yale. Reżyserował tam studencką adaptację "Biesów" Dostojewskiego z udziałem Streep. Aktorka opowiadała, że Czyżewska, która wyemigrowała do USA w 1968 roku, była w jej oczach "najbardziej fascynującą kobietą, jaką kiedykolwiek poznała". - Epatowała formą kobiecości, która była wybitnie samoświadoma i uwodzicielska - wspominała Streep.

Zobacz też: Elżbieta Czyżewska. Jej życie to bajka bez happy endu

Jak nas widzą…

Wokół Polaków nie brakuje różnorakich stereotypów - część z nich Amerykanie uwiecznili na taśmach filmowych. Spójrzmy na przykład na zimnego, nieprzyjemnego gbura, za którego ucieleśnienie może posłużyć Stanley Kowalski z "Tramwaju zwanego pożądaniem". Jego prostacki styl bycia i brutalność wobec żony utrwaliły w mniemaniu licznych Amerykanów niezbyt przychylny obraz polskich imigrantów, przybywających do USA po II wojnie światowej.

Wiele lat później Clint Eastwood jako Walt Kowalski w "Gran Torino" podobny stereotyp koniec końców obala. Jego bohater - z pozoru nieznośny, zgorzkniały rasista - okazuje się w istocie człowiekiem o głębokich wartościach, wiernym ideałom i ukształtowanym przez lata ciężkiej pracy na godny byt całej rodziny. Co ciekawe, Eastwood w swojej karierze grał postaci o polskich nazwiskach trzykrotnie - przed "Gran Torino" wcielał się w Nicka Pulovskiego w "Żółtodziobie", a w "Różowym cadillacu" odegrał Tommy’ego Nowaka.

 

Podobnie jak Polacy nierzadko uważają Amerykanów za średnio rozgarniętych, ci odpłacają nam pięknym za nadobne. W "All in the Family", popularnym serialu nadawanym w latach 70., roiło się wręcz od żartów na temat "durnych Polaczków" - niektórzy przejęli się sprawą do tego stopnia, że polskie MSZ zdecydowało się zainterweniować w amerykańskim Departamencie Stanu. 

Ponad trzy dekady później w karykaturalny sposób reprezentowała nas w serialu "Dwie spłukane dziewczyny" Jennifer Coolidge, słynna matka Stiflera, która wcielała się w rolę Zofii Kaczyńskiej, znanej jako Sophie. Jej bohaterka prowadziła firmę sprzątającą o nazwie - uwaga, uwaga - Sophie’s Choice. Na temat Polski Sophie miała do powiedzenia same ciekawe rzeczy, jak np. to, że w naszym kraju wierzymy, że jeśli ktoś umrze na zewnątrz, zamienia się w kota i roznosi złą energię (potocznie po angielsku "ju-ju"; Sophie myli się jednak i mówi "bad juice", czyli "zły sok", co fonetycznie jest bardzo zbliżone do "bad Jews" - "złych Żydów").

 

Zdarza się i stereotyp alkoholika, obecny na przykład w komedii "Mokra robota". Ben Kingsley zagrał Franka Falenczyka, płatnego zabójcę, pracującego na rzecz polskiej mafii, który ma problem alkoholowy. Mafijny boss i wuj Franka, Roman Krzeminski, wysyła go na odwyk do Kalifornii, ale tam jego problemy wcale się nie kończą. Od procentów nie stroni także Maja, bohaterka Joanny Kulig w serialu Netfliksa "The Eddy". Alkohol przewija się przez polski wątek w serialu HBO "Killing Eve", którego bohater Niko w trzecim sezonie wraca w rodzinne strony, czyli na polską wieś. A na  (współczesnej) polskiej wsi: picie, któremu Niko chętnie się oddaje, ale i furmanki, wszechobecne kury oraz - nie mogło być inaczej - Brytyjczycy próbujący sił po polsku. 

 

Mamy również Polaków jako ludzi pracujących, w większości pod niebieskimi kołnierzykami. Są więc m.in. polskie sprzątaczki i służące, jak np. wymieniona wcześniej Liliana w "Rodzinie Soprano" i Dorota w "Plotkarze" (wyjątkowy przypadek, bo Dorotę grała Polka - Zuzanna Szadkowski), jak i polscy budowlańcy, przedstawieni bardzo przychylnym okiem w komedii romantycznej "W słońcu Toskanii" z Diane Lane w roli głównej.

Jej bohaterka, amerykańska pisarka, zaprzyjaźnia się z Pawłem, Jerzym i Zbigniewem - trójką Polaków, których zatrudnia do remontu toskańskiej willi i którym postanawia osobiście pomóc. Pomiędzy pracami wszyscy jedzą wspólne posiłki, czytają wiersze Czesława Miłosza i zwierzają się sobie z sercowych problemów - istna sielanka. Ciekawostka: pod scenę nauki polskich przekleństw kompozytor Christophe Beck przygotował specjalny motyw muzyczny o osobliwej nazwie.

Małe-duże niespodzianki

Polska często przewija się w Hollywood w drobnych wątkach, które dostrzeże wprawny obserwator. Przykładowo w filmie "Debiutanci" na ścianach mieszkania Olivera (Ewan McGregor) można dopatrzeć się wyjątkowych plakatów - jeden promuje "Wielką majówkę" ze Zbigniewem Zamachowskim, natomiast drugi - film "Siedem razy kobieta" z Shirley MacLaine.

kadr z filmu 'Debiutanci'kadr z filmu 'Debiutanci' reż. Mike Mills; Olympus Pictures, 2011

Grany przez Vince’a Vaughna w "Sztuce zrywania" Gary Grobowski z dumą przywdziewa koszulki z godłem Polski, a nad jego biurkiem wisi biało-czerwona flaga. Z kolei w "Burzliwym poniedziałku" Melanie Griffith gra kelnerkę o polskich korzeniach, a do tego w produkcji pojawia się grupa Krakow Jazz Ensemble, która na sam koniec gra koncert w klubie prowadzonym przez Stinga.

 

W filmowej adaptacji "Aniołów i demonów" Dana Browna małą rólkę otrzymał Krzysztof Wojsław, w USA znany jako Kristof Konrad. Wcielił się w reportera TVN-u, który relacjonuje z Watykanu wydarzenia związane z konklawe. Filmowy dziennikarz chwali jednego z papabili, kardynała Ebnera, którego w dalszej części filmu spotyka nieciekawy los (zgromadzone na placu św. Piotra ekipy telewizyjne zresztą też). Dodajmy, że Wojsław nie był jedynym Polakiem grającym dziennikarza w "Aniołach", bo Ron Howard wyciągnął z tłumu statystów Marcina Harasimowicza i powierzył mu epizod w roli reportera z Irlandii.

kadr z filmu 'Anioły i demony'kadr z filmu 'Anioły i demony' reż. Ron Howard; Columbia Pictures, 2009

Polski smaczek pojawia się i w słynnym "Ściganym" z Harrisonem Fordem, który gra doktora Kimble’a. Jego postać znajduje schronienie w należącej do Polaków piwnicy - jej ściany zdobią polskie flagi i zdjęcie papieża Jana Pawła II. Filmowy chirurg nie wspomina jednak rodziny Chabrowskich zbyt dobrze, bo syn właścicielki mieszkania okazuje się dilerem narkotyków. Gdy do domu przybywa policja, Harrison Ford znowu musi zbierać nogi za pas.

 

Nasz kraj lubią tacy twórcy jak Woody Allen czy bracia Coen. Jednym ze słynniejszych nawiązań do Polski, na które Allen pozwolił sobie w swoich filmach, jest fragment "Tajemnicy morderstwa na Manhattanie", gdzie grany przez samego reżysera bohater po wyjściu z opery stwierdza: "Nie mogę słuchać za dużo Wagnera. Nachodzi mnie wtedy ochota, żeby podbić Polskę" - to, ma się rozumieć, odwołanie do zamiłowania Adolfa Hitlera do dzieł wspomnianego kompozytora.

Jeśli natomiast chodzi o braci Coen, najłatwiej wymienić oczywiście "Big Lebowskiego" i takie postaci jak Walter Sobchak (John Goodman), przedstawiany jako weteran wojny w Wietnamie i polski katolik, który dla żony przeszedł na judaizm. Z nieco mniej oczywistych smaczków wyróżnijmy choćby "Balladę o Busterze Scruggsie", gdzie w ostatniej z sześciu filmowych opowieści jeden z bohaterów przypomina sobie anegdotę o pewnym Polaku - panu Cipolskim.

Pracując przy filmie "Poważny człowiek", Coenowie zainspirowali się opowiadaniami Isaaca Bashevisa Singera, polsko-amerykańskiego noblisty, który na miejsce akcji wielu ze swoich dzieł wybierał Lubelszczyznę. W rozmowie z Pawłem Reszką z "Gazety Wyborczej" dr Adam Kopciowski, historyk z Zakładu Kultury i Historii Żydów UMCS, zwrócił uwagę, że do twórczości Singera z lubelskimi wątkami nawiązuje też melodramat Barbry Streisand "Yentl", którego scenariusz powstał na kanwie opowiadania "Jentl, chłopiec z jesziwy". Wydarzenia nagrodzonego Oscarem za najlepszą muzykę filmu rozgrywają się w Janowie, Bychawie i Lublinie. 

Jak Polska, to kiełbasa i Skłodowska-Curie

Na koniec dodajmy, że Polskę szczególnie upodobali sobie twórcy amerykańskich sitcomów. Niektóre z nich mają polskich bohaterów, takich jak wspomniana (przerysowana do bólu) Sophie w "Dwóch spłukanych dziewczynach" czy Abed Nadir w "Community". W jego rolę wcielał się Danny Pudi, który jest w połowie Polakiem, w połowie Hindusem. Grany przez niego Abed jest natomiast pół-Polakiem, pół-Palestyńczykiem i koleguje się z Pawłem (Dominik Musiol), z którym od czasu do czasu rozmawia po polsku. Sam Pudi jest bardzo dumny z europejskiego pochodzenia i chętnie o nim opowiada. Podczas udziału w jednym z amerykańskich talk-show dał popis znajomości polskiej kultury i z entuzjazmem wykonał fragment piosenki "Płynie Wisła, płynie":

 

O Polsce pamiętali też twórcy "The Office", którzy na finał serialu postanowili wysłać jedną z bohaterek właśnie do naszego kraju. Nellie Bertram (Catherine Tate) z zadowoleniem zeznaje w ostatnim odcinku, że przeprowadziła się do Polski, która jest niczym "Scranton w Unii Europejskiej". Kto miał okazję zetknąć się więcej niż raz z bohaterami "The Office", ten doskonale zrozumiał, co Nellie miała na myśli. Kto takiej okazji nie miał, w trakcie oglądania serialu natknie się na scenę, gdzie Dwight Schrute (Rainn Wilson) porównuje panujący w serialowym biurze chaos do "rozdartej wojną Polski... i Polski w ogóle".

Zobacz też: "The Office (U.S.)" zadebiutowało 15 lat temu. Te sceny przekonają was, że to serial warty uwagi >>

W "Jak poznałem waszą matkę" pojawia się epizodyczna postać doktor Sonii, polskiej ginekolożki, która opiekuje się Robin Scherbatsky, natomiast w "Dwóch i pół" bohater grany przez Charliego Sheena spośród setek poderwanych dziewczyn pewnego razu trafia na Polkę - przez dzielącą ich barierę językową Charlie zgadza się poślubić młodą damę, a ta pod koniec odcinka przywozi do jego domu pół rodziny.

 

W "Teorii wielkiego podrywu" znajdziemy natomiast motyw, gdzie bohaterowie grają w kalambury i jednym z haseł jest "polish". Sheldon Cooper (Jim Parsons) ochoczo przystępuje do rysowania kiełbasy, Marii Skłodowskiej-Curie oraz heliocentrycznego modelu układu planetarnego Kopernika. Jego wysiłki spełzają na niczym, kiedy wychodzi na jaw, że hasłem, które miał zaprezentować, nie było "Polish", ale pisane z małej litery "polish", czyli lakier do paznokci.

 

*** W Gazeta.pl chcemy być dla Was pierwszym źródłem sprawdzonych informacji, ale też wsparciem i inspiracją w tych trudnych czasach. PRZECZYTAJ NASZĄ DEKLARACJĘ i weź udział w badaniu >>

Więcej o: