Na platformach streamingowych co jakiś czas można trafić na przypadki ingerencji w znane produkcje - często w miejscach, w których mało kto spodziewałby się cenzury. Na Disney+ niedawno pojawiła się próba ukrycia pośladków Darryl Hannah w filmie "Plusk". Tym razem pod lupą również znalazły się kobiece wdzięki, umieszczone w "Powrocie do przyszłości 2" w magazynie erotycznym sprzed dekad. Scenę z czasopismem nieudolnie pocięto, na co uwagę szybko zwrócili internauci.
Akcja "Powrotu do przyszłości 2" Roberta Zemeckisa rozgrywa się między latami 2015, 1985 i 1955. Marty McFly i doktor Brown najpierw przenoszą się w przyszłość, żeby zapobiec nadciągającej tragedii rodzinnej. Maszynę czasu kradnie jednak Biff Tannen, który podróżuje do roku 1955 i przekazuje swojemu odpowiednikowi almanach sportowy, przez co zmienia bieg historii i zostaje milionerem. Po powrocie Marty'ego i doktora do 1985 roku okazuje się, że Hill Valley stało się okropnym miejscem - bohaterowie muszą dlatego cofnąć się 30 lat wstecz, by odebrać Billowi almanach i przywrócić porządek.
W scenie, która wywołała poruszenie w sieci, Marty jest w biurze pana Stricklanda i dostrzega w koszu na śmieci gazetę, która do złudzenia przypomina poszukiwany almanach. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości to magazyn erotyczny "Oh La La". Pamiętajmy, że rzecz dzieje się w latach 50. - występujące w czasopiśmie panie, pomimo skąpych strojów, są zatem ubrane właściwie w pełni. Korzystający z Netfliksa widzowie nie zobaczyli jednak magazynu na ekranie, bo został on nieudolnie wycięty wraz z dwiema linijkami tekstu Marty'ego. Poniżej porównanie ujęć:
Co ważne, platforma nie pozostała obojętna na oburzenie widzów - po dwóch dniach do serwisu powróciła odsłona "Powrotu do przyszłości 2" bez cenzury. Duża w tym zasługa scenarzysty filmu, Boba Gale'a, który zaznaczył, że ani on, ani Robert Zemeckis nie mieli pojęcia o istnieniu zmienionej wersji produkcji.
W rozmowie z portalem The Hollywood Reporter Gale zaapelował, by nie obwiniać za wpadkę Netfliksa, bo taką taśmę przekazało serwisowi Universal Studios. - Poprosiłem, aby studio zniszczyło tę wersję. Dla waszej wiadomości, Netflix nie edytuje filmów - udostępnia tylko dostarczone im wersje, więc jest bez winy. Możecie kierować zażalenia do Universal Studios, ale myślę, że będą o wiele bardziej ostrożni w przyszłości - powiedział scenarzysta.