Christopher Nolan jest specem od tworzenia filmów, które pozostawiają widzów z mętlikiem w głowie - wygląda na to, że nie inaczej będzie w przypadku "Tenet". Główny bohater, którego zagrał John David Washington, musi sprostać karkołomnej misji powstrzymania III wojny światowej. Washingtonowi na ekranie partneruje Robert Pattinson, który opowiedział magazynowi "Entertainment Weekly" o swoich wrażeniach związanych z najnowszym dziełem Nolana. Aktor nie pozostawił wątpliwości co do tego, że jest na co czekać.
Zobacz też: Jan Komasa rusza na podbój Hollywood. Wyreżyseruje swój pierwszy film po angielsku >>
Wieść gminna niesie, że bohater Pattinsona ma na imię Neil, ale jak tajemniczo dorzucił Christopher Nolan, "być może tylko nam się tak wydaje". W specjalnej edycji "EW" Pattinson podsumował fabułę "Tenet" w swoim stylu:
Na początku wydaje ci się, że masz do czynienia z bardzo konkretnym gatunkiem. Potem akcja rozwija się w coś innego, a ty myślisz: "A, okej, w takim miejscu po prostu jesteśmy". Zaraz wszystko zmienia się w jeszcze inny gatunek, co jest bardzo, bardzo niespodziewane. Moje pierwsze wrażenia mogę przyrównać do uczucia, jakbym oglądał najlepszą na świecie sztuczkę z kręceniem talerzami. Dokłada się więcej i więcej talerzy aż do momentu, że naprawdę ci to imponuje, ale po chwili zaczynasz się bać. ["Tenet"] to jest po prostu wyczyn.
Aktor dodał, że kiedy po raz pierwszy przeczytał scenariusz, był "zdumiony tym, jak genialnie został on napisany". - A potem pomyślałem sobie: jak oni, do ch*ja, mają zamiar to sfilmować? Nawet podstawowy zamysł niektórych scen jest tak skomplikowany i ciężki do ogarnięcia, że nakręcenie ich wydawało mi się po prostu niemożliwe - mówił Pattinson i skwitował: - Całe szczęście nie ja musiałem to planować. Moim zadaniem było tylko przyjść na plan.
"Witam w życiu po śmierci" - mówi postać grana przez Martina Donovana do Protagonisty (tak podobno nazywa się bohater, w którego wciela się John David Washington) po "teście, który przechodzą tylko nieliczni". W jednej ze scen zwiastuna Protagonista słyszy od Donovana: "Mam dla ciebie tylko jedno słowo - tenet. Ono otworzy ci i dobre, i złe drzwi". Po polsku "tenet" oznacza "dogmat, pewnik, zasadę".
Christopher Nolan zapewnił, że wbrew wcześniejszym doniesieniom "Tenet" to nie film o podróżach w czasie, ale raczej o "różnych sposobach, na jakie może działać czas". - Nie będę tu urządzał lekcji fizyki, ale w przypadku inwersji mamy do czynienia z materiałem, którego entropia została odwrócona, więc względem czasu i nas działa on wstecz - powiedział reżyser. O tym, co na myśli przez "tenet", dowiemy się (albo i nie) w kinach 31 lipca.