Stowarzyszenie Słowo i Film przeprowadziło projekt "Kanon kina polskiego po ‘89", w ramach którego 110 ekspertów sporządziło swoje listy 10 najlepszych lub najważniejszych polskich filmów, które powstały w ciągu ostatnich 30 lat. Akcję finansowało Narodowe Centrum Kultury, a etap głosowania i publikacji listy z najlepszą "dziesiątką" zostanie ukoronowany serią 10 e-wykładów poświęconych zwycięzcom. Pierwszy z nich, poświęcony filmowi "Wieża. Jasny dzień" pojawi się na kanale Słowo i Film na Youtubie 5 sierpnia o godz. 17. Kolejne wykłady będą publikowane w tygodniowych odstępach.
Głosy były liczone następująco - pierwsze miejsce na liście eksperta zdobywało 10 punktów, drugie 9, trzecie 8, itd. Po podliczeniu wszystkich głosów okazało się, że wygrał "Dzień świra" Marka Koterskiego. Jak napisał w swoim uzasadnieniu krytyk filmowy i filmoznawca, Michał Oleszczyk, to "najdziksza wiwisekcja spotworniałego życia wewnętrznego polskiego bieda-inteligenta w warunkach rzekomo zwycięskiej transformacji ustrojowej. (…) mroczniejszy od 'Taksówkarza' i śmieszniejszy od 'Króla komedii'". "Dzień świra" zdobył 501 punktów, a "Dług", który zajął drugie miejsce, zdobył ich już 311. Dopiero na trzeciej pozycji pojawiłą się oscarowa "Ida" Pawła Pawlikowskiego. Zaraz za nią są kultowe "Psy", potem mamy "Ostatnią rodzinę", "Różę" i "Ucieczkę z kina wolność". Na 8. pozycji wraca Pawlikowski z nominowaną do Oscara "Zimną wojną", a po nim znajduje się już drugi po "Róży" film Wojciecha Smarzowskiego "Wesele". Zestawienie zamyka "Wieża. Jasny dzień".
Resztę listy możecie znaleźć na fanpejdżu stowarzyszenia Słowo i Film.
Wszystkie polskie filmy, które miały oficjalną premierę po 1989 roku włącznie mogły brać udział w głosowaniu. Niemniej musiały spełniać określone kryteria wskazane przez założycieli stowarzyszenia Słowo i Film, czyli Martę Chylińską i Mateusza Żebrowskiego. Żeby trafić na listę najlepszych polskich produkcji, film fabularny musiał być polską koprodukcją (przynajmniej mniejszościową) i zawierać co najmniej 51 proc. dialogów po polsku lub w polskich dialektach. W przypadku animacji i filmów dokumentalnych było ponownie to, by były one polskimi koprodukcjami, które w większości tworzyli polscy twórcy - kryterium językowe było już mniej istotne, bo przecież polska ekipa filmowa mogła kręcić film w innym kraju, a w animacji niekoniecznie muszą padać jakiekolwiek dialogi.
Ponieważ stowarzyszenie Słowo i Film zdecydowało, że kryterium językowe i przewagę polskiej listy dialogowej ma być decydującym czynnikiem "polskości" danych produkcji do zestawienia stworzonego na podstawie ich badania nie wszedł np. oscarowy "Pianista" Romana Polańskiego. Z powodu obcojęzycznych dialogów nie można było też zgłaszać "Czerwonego" i "Niebieskiego" Krzysztofa Kieślowskiego - akcja rozgrywa się we Francji i aktorzy mówią po francusku. Ale dla odmiany eksperci mogli głosować na "Biały", który, powiedzmy uczciwie, z całej "kolorowej trylogii" jest zdecydowanie najmniej ciekawy. Z głosowania wypadły też niektóre produkcje, który były na listach programowych Festiwalu Filmowego w Gdyni takie jak "Essential Killing" czy "Słodki koniec dnia" Jacka Borcucha z główną rolą Krystyny Jandy. Inicjatorzy badania usilnie podkreślają, że ich kanon nie jest jedynym słusznym, a ma być jedynie punktem wyjścia do dalszej dyskusji o polskiej kinematografii.
Według tych kryteriów głosowało 110 ekspertów od polskiego kina. Z tego 61 osób to krytycy i dziennikarze filmowi, a akademicy i badacze to następnych 39 osób, dodatkowo 10 z ekspertów zajmuje się i dziennikarstwem i pracą akademicką. Głosowali m.in. Janusz Wróblewski, Tadeusz Lubelski, Tadeusz Sobolewski, Michał Oleszczyk, Magdalena Miśka-Jackowska czy Anna Osmólska-Mętrak.
W puli ostatecznie znalazło się 213 filmów. Najlepszą animacją okazał się nominowany do Oscara "Twój Vincent", który na ogólnej liście uplasował się na 49. miejscu. Z kolei najlepszy polski film dokumentalny po roku 1989 to "Usłyszcie mój krzyk" Macieja Drygasa - w ogólnym zestawieniu obraz wylądował na pozycji 14. Warto zwrócić uwagę, że eksperci najchętniej wybierali najnowsze polskie produkcje, w ich zestawieniach znalazło się po 15 filmów nakręconych w 2017 i 2018 roku, następnych 14 powstało w roku 2016 - nie bez powodu często mówi się o renesansie polskiej kinematografii w ostatniej dekadzie. Pewnie dlatego sporą część z tych 213 filmów, które brały udział w głosowaniu, stanowią właśnie filmy nakręcone od 2010 do 2019 roku, bo aż 100.
Przy okazji tworzenia listy najważniejszych polskich filmów ostatnich lat, udało się też zrobić listę najważniejszych i najlepszych polskich reżyserów. Największym uznaniem cieszyło się zwłaszcza trzech reżyserów: Wojciech Smarzowski, Krzysztof Krauze i Jan Jakub Kolski.
Każdy z nich nakręcił aż sześć filmów, które zgłoszono do plebiscytu. Co ciekawe, najwięcej głosów uzyskał Wojciech Smarzowski. Jego filmy "Wesele", "Dom zły", "Róża", "Pod mocnym aniołem", "Wołyń" i "Kler" zebrały 104 głosy. Krzysztof Krauze zebrał 83 głosy - krytycy wskazywali jego produkcje: "Gry uliczne", "Dług", "Plac Zbawiciela", "Mój Nikifor", "Papusza", "Ptaki śpiewają w Kigali". Zdecydowanie mniej głosów zebrał Jan Jakub Kolski, bo tylko 17. Głosowano na jego filmy "Pogrzeb kartofla, "Pograbek", "Jancio Wodnik", "Historia kina w Popielawach", "Pornografia" i "Jasminum" - co można interpretować tak, że Kolski jest twórcą ważnym, ale niszowym.
Oczywiście trudno pominąć tu Pawła Pawlikowskiego. Reżyser oscarowej "Idy" dostał 77 głosy, do zestawienia zgłoszono też "Zimną wojnę" i film dokumentalny "Podróż Dostojewskiego". Zaraz za nim jest Marek Koterski (76 głosów), który dostał punkty nie tylko za "Dzień świra", eksperci głosowali też na "Nic śmiesznego" i "Wszyscy jesteśmy Chrystusami".