Sprawa mostu w Pilchowicach. Głos zabrał reżyser "Mission: Impossible": Cała ta afera to odwet jednego człowieka

Dyskusja na temat mostu w Pilchowicach trwa już na pewno dłużej niż zajęłoby obejrzenie wszystkich części "Mission: Impossible". W końcu głos w sprawie postanowił zabrać sam reżyser. Christopher McQuarrie wydał oświadczenie.
Zobacz wideo Studio Biznes - odcinek specjalny: Męskie Granie

W oświadczeniu opublikowanym na łamach "Empire" McQuarrie napisał m.in.: "W zeszłym tygodniu w prasie pojawiły się informacje, że producenci 'Mission: Impossible' poprosili o pozwolenie na zburzenie 111-letniego mostu w Polsce, przez co w imię rozrywki zniszczony zostałby kawałek dziedzictwa tego cudownego kraju. Przeczytałem wiele niedokładnych doniesień na ten temat i choć zwykle po prostu takowe ignoruję, w tym przypadku uznałem, że ważne jest, abym osobiście wyjaśnił pewne błędne interpretacje naszych intencji, zaczynając od tego:

nigdy nie było planu wysadzenia 111-letniego chronionego zabytku.

Reżyser: Jeden człowiek fałszywie przedstawiał nasze zamiary

McQuarrie podkreśla, że filmowa seria, której gwiazdą jest Tom Cruise jest znana z pokazywania na ekranie efektownych scen realizowanych tam, gdzie tylko to możliwe bez efektów specjalnych i pisze, że na etapie preprodukcji ekipa "Mission: Impossible" wymyślił sekwencję z mostem nad zbiornikiem wodnym, najlepiej takim, który mógłby zostać częściowo zniszczony i choć wątpili, by udało się taki obiekt znaleźć, "kilka cudownych osób z Polski zareagowało z entuzjazmem". McQuarrie relacjonuje, że te osoby zasugerowały, że Polska stara się przygotować ten obszar dla celów promocji turystyki i wiąże się to z tym, że część mostu musiałaby zostać zniszczona, by zrobić miejsce dla nowej konstrukcji.

Zdaniem reżysera produkcja "Mission: Impossible" planowała "zniszczenie tylko niebezpiecznych i koniecznych do wymiany części mostu, a na pewno nie chodziło o oryginalne kamienne filary". I dodaje, że w razie konieczności naprawienia jakichkolwiek szkód, które spowodowałyby działania na moście, byli gotowi się nimi zająć. McQuarrie twierdzi, że ludzie, z którymi rozmawiali Amerykanie, byli podekscytowani planami realizacji ogromnej produkcji filmowej w Polsce i wpływem, jaki miałoby to na lokalną gospodarkę i byli też zachwyceni możliwością odtworzenia mostu, który w innym wypadku być może nie byłby odbudowany, a który pozwoliłby na rewitalizację linii kolejowej. Reżyser pisze:

Ekipa "Mission: Impossible" (spoiler) wysadziłaby część mostu. W imię rozrywki? Tak. Ale także z zyskiem dla polskiego przemysłu filmowego, lokalnej gospodarki i z poszanowaniem otaczającego budowlę środowiska. Jednak nie wszyscy byli z tego zadowoleni.

Według reżysera, kontrowersje wokół mostu podsycał człowiek (nie zdradza jej/jego tożsamości), który "twierdził, że należy się mu praca przy produkcji, do której naszym zdaniem nie miał odpowiednich kwalifikacji". Miał nękać członków ekipy w mediach społecznościowych, a następnie - jak pisze McQuarrie - "fałszywie przedstawiał nasze zamiary" i "ukrywał swoje osobiste pobudki, aby ukarać nas w ten sposób". Reżyser twierdzi, że ta osoba manipulowała emocjami ludzi, chwaląc się nawet Amerykanom, że to jej sprawka, i w ten sposób zagroziła planom realizacji produkcji w Polsce.

"Mission: Impossible 7" w Polsce. Sprawę wysadzania zabytkowego mostu opisują brytyjskie media >>

Amerykanie nadal chcą kręcić "Mission: Impossible" w Polsce

Christopher McQuarrie zapewnia: "Nigdy nie przyszłoby nam do głowy celowe wyrządzenie szkody odwiedzanym przez nas zabytkom kulturalnym lub historycznym i dokładamy wszelkich starań, aby chronić te charakterystyczne obiekty (...) Nikt związany z produkcją nie prosił o zezwolenie na zniszczenie historycznie ważnego zabytku w Polsce". A co z opcją kręcenia "Mission: Immpossible" w naszym kraju? Reżyser pisze w oświadczeniu:

Nadal mamy nadzieję, że możemy przyjechać do Polski, pracować tam ze świetnymi ludźmi i w jakikolwiek sposób pomóc lokalnemu środowisku i gospodarce.

Całe oświadczenie w języku angielskim można znaleźć tutaj.

W Norwegii też już jest awantura o "Mission: Impossible 7". Minister kultury podpadł kibicom >>

W rozmowie z Wirtualną Polską wcześniej producent filmowy Robert Golba przyznał, że prowadzone są rozmowy z Ministerstwem Kultury na temat możliwości wykorzystania 111-letniego mostu na Jeziorze Pilchowickim (woj. dolnośląskie) w filmie znanym pod kryptonimem "Libra". Producent zapewnia, że "nie zostanie popełnione żadne przestępstwo", a wszystko zostanie wykonane "zgodnie z polskim prawem", w czym wtóruje mu wiceminister kultury. Protest wobec takich planów zgłosili miłośnicy historii, kolejnictwa oraz wojewódzka dolnośląska konserwator zabytków. W przeszłości most "wystąpił" w filmach takich jak “Skapani w ogniu” z 1963 roku czy “Kocham kino” z 1987 roku.

Więcej o: