Christopher McQuarrie, reżyser "Mission: Impossible 7" wydał na łamach "Empire" oświadczenie w sprawie afery o most w Pilchowicach. Zaznaczył, że w mediach pełno niedokładnych doniesień i postanowił uczynić wyjątek, by na nie odpowiedzieć. "Ekipa 'Mission: Impossible' (spoiler) wysadziłaby część mostu. W imię rozrywki? Tak. Ale także z zyskiem dla polskiego przemysłu filmowego, lokalnej gospodarki i z poszanowaniem otaczającego budowlę środowiska. Jednak nie wszyscy byli z tego zadowoleni" - pisał i dodał, że kontrowersje wokół mostu podsycała osoba, która "twierdziła, że należy się jej praca przy produkcji, a do której naszym zdaniem nie miała odpowiednich kwalifikacji".
Nie wymieniony z nazwiska człowiek miał nękać członków ekipy poprzez media społecznościowe, a następnie - jak pisze McQuarrie - "fałszywie przedstawiać nasze zamiary" i "ukrywać swoje osobiste pobudki, aby ukarać nas w ten sposób". Reżyser twierdzi, że ta osoba manipulowała emocjami ludzi, chwaląc się nawet Amerykanom, że to jej sprawka, i w ten sposób zagroziła planom realizacji produkcji w Polsce - pisaliśmy już o tym wcześniej.
Na te zarzuty odpowiedział Andrew Eksner - polsko-amerykański filmowiec, który od 25 lat pracuje w Hollywood. Postanowił opisać sprawę ze swojej perspektywy i na łamach wp.pl wydał oświadczenie w dwóch językach, po polsku i angielsku. W piśmie czytamy: "Chris [...] w twoim liście nie ma ani jednego prawdziwego stwierdzenia, ale nie jestem pewien, czy mogę Cię za to winić". Filmowiec podkreśla, że przez rok starał się zwrócić uwagę hollywoodzkich producentów na Polskę i zainteresować ich nie tylko malowniczymi pejzażami, ale i świeżo wprowadzonym systemem zachęt. Okazuje się, że ekipa odpowiedzialna za szukanie lokalizacji do "Mission: Impossilbe 7" skontaktowała się z nim pod koniec 2019 roku - rozmawiano o tym, że w Polsce kręconych będzie potencjalnie dużo zdjęć. Eksner zaproponował liczne lokalizacje, w tym most Pilichowski.
Postawiłem sprawę jasno - potrzeba było jeszcze wielu pozwoleń z różnych instytucji, aby zabezpieczyć obiekt dla twoich potrzeb. To był listopad 2019 roku. Niestety, decyzje podjęte wtedy na podstawie fałszywej oceny sytuacji, pod wpływem ludzi, którzy myśleli tylko o swoich doraźnych korzyściach, spowodowały, że projekt został nam odebrany i zaoferowany podejrzanym osobom - twoim zdaniem, bardziej wykwalifikowanym niż my - opisuje Esnker.
Zauważa, że nowi producenci "do lokalnej społeczności wystąpili z arogancją i nielegalnymi propozycjami", czym udowodnili "brak profesjonalizmu" - zignorowali potrzebę sprawdzenia, czy na pewno da się tam kręcić zdjęcia:
Dla twoich nowych partnerów nie było to ważne. Za wszelką cenę dążyli do wykorzystania mostu, ignorując zdanie konserwatora zabytków (że most jest pod ochroną) czym wywołali międzynarodowy skandal. Do dziś - sierpień 2020, twierdzą, że most będzie użyty do zdjęć i że Ty i twoja produkcja jesteście stroną w negocjacjach. Most będzie wysadzony, ale tylko trochę...
Eksner uważa, że Christopher McQuarrie ciągle nie posiada podstawowych informacji na temat mostu - "Nie został on zniszczony przez Niemców. Część, którą nazywasz bezwartościową, jest w rzeczywistości najcenniejsza i niezastąpiona". Polsko-amerykański filmowiec podkreśla, że starał się ostrzec studio reżysera przed wmieszaniem w nielegalną działalność, co jednak miało "budzić wątpliwości". Na sam koniec Eksner zauważa, że także w Polsce zabrakło odpowiedniego profesjonalizmu:
Wydarzenia ostatnich miesięcy wyraźnie pokazały, że niektóre osoby, które kierują branżą filmową w Polsce, nie powinny tym się zajmować. Wierzę jednak, że wkrótce uda się udoskonalić system zachęt i sprawić, by Polska stała się bardziej atrakcyjna dla amerykańskich filmowców. Chris, wiele osób powita Cię w Polsce z radością. Pan Premier Morawiecki wspiera sprowadzenie wielkich amerykańskich produkcji i dostrzega ogromny potencjał, jaki one wniosą dla kraju.
I dodaje, że polscy filmowcy są niezwykle profesjonalni, kraj wyjątkowo piękny, a ludzie wyjątkowi.
We wcześniejszej rozmowie z wp.pl producent filmowy Robert Golba przyznał, że prowadzone są rozmowy z Ministerstwem Kultury na temat możliwości wykorzystania 111-letniego mostu na Jeziorze Pilchowickim w filmie znanym pod kryptonimem "Libra". Zapewnił, że "nie zostanie popełnione żadne przestępstwo", a wszystko zostanie wykonane "zgodnie z polskim prawem", w czym wtóruje mu wiceminister kultury, nazywający most "postindustrialnym reliktem". Protest wobec takich planów zgłosili miłośnicy historii, kolejnictwa oraz wojewódzka dolnośląska konserwator zabytków. W przeszłości most "wystąpił" w filmach takich jak "Skąpani w ogniu" z 1963 roku czy "Kocham kino" z 1987 roku.