- Emocje, przyjaźń, przygoda - tymi trzema słowami Mia Goti (Felka) i Pola Król (Julka) opisały "Tarapaty 2" w rozmowie z Gazeta.pl. W pierwszej części widzowie poznali rezolutny duet - Julkę i Olka, którzy mieli do rozwiązania zagadkę ukrytego skarbu. Teraz do ich drużyny, której nieodłącznym kompanem jest pies Pulpet, dołączy spontaniczna i nieustraszona Felka, która nieźle namiesza. Kiedy z Muzeum Narodowego w Poznaniu znika perła kolekcji - "Plaża w Pourville" Claude'a Moneta - a o kradzież zostaje fałszywie oskarżona ciotka Julki, dzieci muszą odnaleźć obraz i odkryć tożsamość prawdziwego złodzieja.
Pierwsza odsłona serii przyciągnęła do kin aż 320 000 widzów - to był najchętniej oglądany film kina familijnego po 1989 roku. "Tarapaty 2" ponownie reżyseruje Marta Karwowska, a za zdjęcia odpowiada Jakub Burakiewicz, dla którego będzie to fabularny debiut pełnometrażowy. Po zakończeniu zdjęć reżyserka mówiła:
Zdjęcia do "Tarapatów 2" to był dużo bardziej elastyczny proces niż praca przy pierwszych "Tarapatach". Dzięki temu, że zdjęcia trwały ponad trzy miesiące, historia stała się gęstsza, postacie bardziej wyraziste. Miałam więcej czasu na pracę z aktorami, co - zwłaszcza przy pracy z młodymi naturszczykami - jest bardzo pomocne i daje dobre efekty.
Twórcy zapowiadają, że to historia dla całej rodziny, która mówi o tym, że nie da się uwierzyć w przyjaciela, dopóki nie uwierzy się w siebie. A także o tym, że przyjaźń wystawiona na próbę może stać się jeszcze mocniejsza. To przesłanie, które doskonale pamiętają starsi widzowie, z sentymentem wspominający do dziś na przykład ekranizację powieści Adama Bahdaja z Henrykiem Gołębiewskim i Filipem Łobodzińskim.
"Podróż za jeden uśmiech" z 1972 roku czy serial "Stawiam na Tolka Banana" z 1973 były popularne wśród dzieci i młodzieży. Były też filmowe wersje przygód Pana Samochodzika na podstawie powieści Zbigniewa Nienackiego, a w latach 80. ekranizacje książek Edmunda Niziurskiego i genialna rola Piotra Fronczewskiego w kilku filmach z serii o Panu Kleksie. Po zmianie systemowej nastały nowe czasy, dzieci pokochały filmy Disneya, zachwyciły animacjami Pixara, śmiały (razem z rodzicami) z dialogów w takich filmach jak "Shrek" czy "Madagascar"... Polskie produkcje nie miały siły przebicia, ale także nie bardzo było czym walczyć o widza. Coś drgnęło jednak w 2016 roku.
Polski Instytut Sztuki Filmowej powołał wtedy nową komisję ekspercką oraz wydzielił specjalną alokację (rozdział środków na różne cele) na projekty filmów dla młodego widza i widowni familijnej. - Stworzenie przez Instytut alokacji dla kina dziecięcego jest najważniejszym krokiem, który mogliśmy w tej chwili zrobić w Polsce. Eksperci nie muszą już mierzyć się z dylematami na temat wyższości 'dorosłych' tematów nad dziecięcymi i odwrotnie - mówił Maciej Jakubczyk, ekspert komisji, dyrektor Festiwalu Filmowego Kino Dzieci ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty. Podkreślał, że dobrych projektów było zdecydowanie więcej niż możliwości wsparcia i liczył, że ich twórcy wrócą za rok.
W tym samym roku na ekrany wszedł film "Za niebieskimi drzwiami" Mariusza Paleja. "Szokująca bajka dla dzieci" - pisała o nim recenzentka "Rzeczpospolitej". Piotr Guszkowski z "Wyborczej" dał produkcji cztery gwiazdki i podkreślił, że reżyser znalazł sposób, by na bazie literackiego pierwowzoru opowiedzieć o trudnych sprawach, o braku ojca oraz potrzebie wypełnienia pustki, o sile rodzicielskiej miłości - nie zapominając przy tym o wartkiej akcji, a wszystko to w mrocznej scenerii rodem z klasycznych horrorów. 250 tys. sprzedanych biletów było naprawdę niezłym wynikiem.
"Tarapaty 2". Hit kina familijnego powraca z nową dawką emocji. Byliśmy na planie [WIDEO] >>
Rok później Marta Karwowska zaprezentowała światu Julkę, Olka, Pulpeta i innych bohaterów "Tarapatów". Młodzi bohaterowie produkcji, zostawieni trochę samym sobie przez dorosłych, próbują rozwiązać kryminalną zagadkę, a po drodze odnajdują przyjaźń. Tu nie ma Facebooka czy TikToka, twórcy starali się nawiązać do klasycznego kina familijnego. I choć może nie był to film idealny, spodobał się - ponad 300 tysięcy sprzedanych biletów to dla rodzinnego i rodzimego filmu rewelacyjny wynik. Tymczasem druga część zbiera już pozytywne recenzje.
Wraz z "Dniem czekolady" Jacka Bławuta (miał premierę w 2018 roku - red.) i "Za niebieskimi drzwiami" Mariusza Paleja zacięcie próbował wskrzesić nurt, dla którego, jak mogło się wydawać, brakowało już miejsca w polskiej kinematografii. Dziś wszyscy, którzy wtedy odmówili Karwowskiej, pewnie biją się w pierś. A sukces trzeba było uczcić - jego efektem okazała się kontynuacja... lepsza od oryginału.
"Reżyserka i autorka scenariusza Marta Karwowska bawi się odniesieniami. Sekwencję skoku, która otwiera film, zrealizowała w hollywoodzkim stylu" - zauważa Guszkowski. - W tym wszystkim jest suspens, ale też jest poczucie humoru, dystans. Myślę, że nie tylko młodzieżowa publiczność będzie miała trochę radości na tym filmie - powiedział nam Zbigniew Zamachowski, wcielający się w jedną z ról. Czy kontynuacja historii Julki i Olka spodoba się widzom? Dowiemy się już niedługo, "Tarapaty 2" oficjalnie wchodzą na duży ekran dzisiaj, 25 września.
<<Reklama>> Książki z serii "Tarapaty" dostępne są w formie e-booków w Publio.pl >>