"Gwiazdeczki" to historia 11-letniej Amy, która próbuje wyrwać się z dysfunkcyjnego środowiska swojej rodziny, dołączając do szkolnego zespołu tanecznego. Jak głos opis filmu, dziewczynka "razem z koleżankami w tańcu odkrywa swoją rozkwitającą kobiecość". Ogromny rozgłos produkcji przyniósł plakat przedstawiający bohaterki w skąpych strojach i tanecznych pozach. Wybuchł skandal, a platformie wytoczono proces. Po interwencji jednego z kongresmenów sąd w Teksasie postawił Netfliksa w stan oskarżenia, co skomentował Ted Sarandos, jeden z szefów serwisu.
Jak podaje serwis Deadline, Sarandos stwierdził, że "to trochę zaskakujące, że w Ameryce w 2020 roku prowadzimy dyskusję na temat cenzurowania opowieści" i w kontekście "Gwiazdeczek" dodał:
To film, który jest bardzo źle rozumiany przez niektórych widzów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Film mówi sam za siebie. To bardzo osobista historia o dojrzewaniu, to opowieść reżyserki. Świetnie poradziła sobie na Sundance, bez żadnych kontrowersji, i bez żadnych kontrowersji była grana w kinach w całej Europie.
Prezes Netfliksa wyjaśnił również, że platforma nie próbowała wprowadzać żadnych zmian w treści "Gwiazdeczek" przed premierą we wrześniu, choć wycofała się z kontrowersyjnego plakatu i przeprosiła za wrażenie, jakoby umieszczone w materiałach promocyjnych ujęcie seksualizowało dzieci. Kiedy do sądu w Teksasie wpłynął pozew przeciwko Netfliksowi z tytułu rozpowszechniania niemoralnych treści, rzecznik platformy w oświadczeniu powtarzał za reżyserką produkcji, że stanowi ona "komentarz skierowany przeciwko seksualizacji małych dzieci" i dodał: "Te zarzuty są bezwartościowe - stoimy za filmem murem".