82 proc. - taki wskaźnik w serwisie Rotten Tomatoes świadczy o tym, że dziennikarzom nowy film komika bardzo przypadł do gustu. Nie brakuje oczywiście zarzutów o przekraczanie granic dobrego smaku (zupełnie jak przy poprzedniej części), ale większość recenzentów docenia, że Baron Cohen robi to, by pokazać hipokryzję, zakłamanie i ignorancję swoich (anty)bohaterów. Jednym z nich jest Rudy Giuliani, były burmistrz Nowego Jorku, a obecnie prywatny prawnik Donalda Trumpa.
Filmowcom udało się go nakręcić w kompromitującej pozycji, leżącego na łóżku i dotykającego krocza, gdy przebywał w hotelowym pokoju z aktorką wcielającą się w dziennikarkę/córkę Borata - to alter ego Sachy Barona Cohena (którego można też oglądać w filmie Aarona Sorkina "Proces Siódemki z Chicago").
Młoda kobieta wciela się w dziennikarkę konserwatywnego programu informacyjnego, która przeprowadza z Giulianim wywiad. Później para udaje się na drinka do hotelowej sypialni. Kamera nagrała prawnika prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak leży na łóżku z koszulą wyciągniętą ze spodni i dotyka swoich miejsc intymnych. W pewnym momencie do pomieszczenia wpada Borat, krzycząc:
Ona ma 15 lat, jest dla ciebie za stara!
W lipcu Giuliani opowiadał mediom o incydencie, w którym "dziwny facet" wpadł do jego pokoju - zgłosił to nowojorskiej policji. Teraz w serii - jak zauważają niektórzy dziennikarze - dziwnych tweetów, twierdzi, że wideo zostało "sfabrykowane".
Oryginalny film o Boracie był komercyjnym hitem - zarobił na świecie aż 262 mln dol. Cohen za rolę tytułowego bohatera zdobył Złoty Glob, zaś scenariusz był nominowany do Oscara. Po sukcesie "Borata" Cohen nakręcił osadzonego w tej samej konwencji "Bruno" o austriackim dziennikarzu modowym. Ten film osiągnął ze sprzedaży biletów przychód rzędu 138 mln dol.
USA. Barack Obama na wiecu Joe Bidena uderza w Trumpa: On nas nie ochroni >>