Witold Sadowy nie żyje. Najstarszy polski aktor miał 100 lat. Niedawno dokonał coming outu

Witold Sadowy, aktor, krytyk i kronikarz życia artystycznego, zmarł w wieku stu lat. O śmierci aktora poinformował Związek Artystów Scen Polskich. Jeszcze na początku tego roku hucznie obchodził swoje setne urodziny i snuł plany na przyszłość. "Plany pokrzyżowała pandemia, przez którą zamknięto sale koncertowe i teatry, jego naturalne środowisko, które dawało mu napęd do wszelkich działań i aktywności" - podał ZASP.

Witold Sadowy był najstarszym polskim aktorem i jednym z najbardziej szanowanych krytyków i publicystów teatralnych. Urodził się 7 stycznia 1920 roku, a na scenie zadebiutował w maju 1945 roku na deskach Teatru Popularnego (dziś Teatr Powszechny) rolą Florisa w "Burmistrzu Stylmondu" Maurice'a Maeterlincka. W swojej wieloletniej karierze zdążył wystąpić na większości warszawskich scen. Po raz ostatni zagrał w teatrze w 1989 roku - pojawił się w sztuce "Gałązka rozmarynu" jako feldmarszałek. 

Od lat 80. poświęcił się pracy dziennikarza i krytyka teatralnego, a o swoich kolegach-aktorach napisał książki: "Teatr, plotki, aktorzy", "Za kulisami i na scenie", "Ludzie teatru - mijają lata, zostają wspomnienia". W związku z setnymi urodzinami i wydaniem książki - "Przekraczam setkę. Zapis wspomnień 2018-2019" - TVP Kultura zrobiła o Sadowym reportaż, w którym ten dokonał coming outu.

Dla mnie najważniejsza jest prawda przeżycia. Jestem dumny z tego, że byłem uczciwym człowiekiem. Niczego nie żałuję. Nie ożeniłem się. Urodziłem się inny. Jestem gejem

- powiedział Witold Sadowy.

"Zaczął tracić chęć do pisania i coraz częściej powtarzał, że i do życia"

Związek Artystów Scen Polskich przypomniał, że w styczniu tego roku Sadowy hucznie obchodził setne urodziny.  

W dniu swoich ostatnich urodzin, podczas których specjalnie dla niego wystąpili artyści kilku pokoleń, widząc salę teatralną pełną przyjaciół, był promienny, radosny i szczęśliwy. Zapowiadał też kolejną książkę. Wydawało się, że spokój, cisza i otaczająca zieleń Domu Artystów w Skolimowie, dokąd zdecydował się przeprowadzić na wiosnę tego roku, będzie sprzyjała skupieniu przy wystukiwaniu kolejnych rozdziałów. Plany pokrzyżowała pandemia, przez którą zamknięto sale koncertowe i teatry, jego naturalne środowisko, które dawało mu napęd do wszelkich działań i aktywności

- czytamy we wpisie ZASP. Związek dodał, że jeszcze 1 maja był pełen wigoru, ale "chwilę później zaczął tracić chęć do pisania i coraz częściej powtarzał, że i do życia". 

Więcej o: