W maju ogłoszono, że 45. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w tym roku zostaje odwołany z uwagi na sytuację związaną z pandemią. Później jednak - m.in. po apelach wielu osób ze środowiska filmowego - odłożono dyskusję na ten temat do połowy lipca, zostawiając otwartą furtkę organizacji wydarzenia jeszcze w 2020. Jednocześnie brakowało dyrektora artystycznego - funkcja ta została przywrócona w ramach reformy organizacyjnej festiwalu po ubiegłorocznych kontrowersjach, związanych m.in. z brakiem w Konkursie Głównym "Mowy ptaków" Xawerego Żuławskiego. Komisja Konkursowa pod przewodnictwem Joanny Kos-Krauze jeszcze w maju wybrała na dyrektora Tomasza Kolankiewicza. W pierwszej połowie lipca Kolankiewicz nadal nie otrzymał oficjalnego powołania z ministerstwa kultury, ponieważ jeszcze zakładano, że festiwal się nie odbędzie.
"Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom środowiska filmowego, Komitet Organizacyjny FPFF jednogłośnie zdecydował o organizacji 45. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni jeszcze w tym roku. Wydarzenie w formie hybrydowej odbędzie się w dniach 9-14 listopada 2020 roku" - ogłoszono 15 lipca. Według wstępnych założeń pokazy filmów miały się odbyć z udziałem dziennikarzy, ale bez publiczności. Dla konferencji z udziałem twórców zaplanowano z kolei transmisję w internecie.
Dopiero w sierpniu rozpatrzenia doczekała się sprawa Tomasza Kolankiewicza - a to dlatego, że Komitet Organizacyjny skierował właśnie wtedy oficjalny wniosek do ministra kultury o powołanie krytyka do pełnienia funkcji dyrektora artystycznego FPFF. Wraz z zamknięciem tej kwestii pojawiła się też kolejna, ostateczna już data festiwalu - 8-12 grudnia. Na zmianę poprzedniego terminu mógł wpłynąć fakt, że termin listopadowy pokrywałby się z festiwalami Nowe Horyzonty i American Film Festival.
Jeśli chodzi o ostateczną formę gdyńskiej imprezy, organizatorzy zdecydowali, że FPFF, wzorem innych dużych imprez filmowych, przeniesie się do sieci. Był jednak haczyk. - W związku z ograniczeniami licencyjnymi nie możemy, niestety, pokazać online szerokiej publiczności wszystkich filmów z Konkursu Głównego. Niektórzy dystrybutorzy są już związani umowami z innymi platformami VOD. Z kolei dystrybutorom tych filmów, które jeszcze nie miały premiery kinowej, zależy, by zachować tradycyjną kolejność, zgodnie z którą najpierw są pokazy na wielkim ekranie, a dopiero później inne formy dystrybucji. My, jako organizatorzy Festiwalu, nie dysponujemy prawami do filmów konkursowych - mówił Leszek Kopeć, dyrektor FPFF. W rozmowie z Onetem rzeczniczka prasowa festiwalu Magdalena Jacoń powiedziała natomiast:
Zastosowaliśmy wszystkie zabezpieczenia, które są ogólnie obowiązującym standardem na wielu innych platformach. Dystrybutorzy niektórych filmów po prostu nie dali się przekonać. Walczyliśmy, żeby festiwal w ogóle się odbył.
Zgodnie ze wspomnianymi pierwotnymi założeniami, konferencje prasowe z twórcami w sieci mogli oglądać akredytowani dziennikarze. Dla wszystkich udostępniono galę otwarcia, podobnie będzie z galą finałową. W tegorocznej edycji FPFF zadebiutował Konkurs Filmów Mikrobudżetowych, w którym mogły wziąć udział debiuty reżyserskie zrealizowane w ograniczonych warunkach finansowych. Na platformie online można było obejrzeć tylko część z nich. W całości pokazano za to produkcje biorące udział w Konkursie Filmów Krótkometrażowych czy te m.in. z sekcji Polonica, Czysta Klasyka czy Gdynia Dzieciom.
Do najważniejszej części festiwalu, czyli konkursu głównego, zakwalifikowano 14 filmów. Znalazły się wśród nich takie produkcje jak "25 lat niewinności" Jana Holoubka, "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" Macieja Kawulskiego, "Tarapaty 2" Marty Karwowskiej czy "Sala samobójców. Hejter" Jana Komasy - wszystkie z tych pozycji można było w tym roku obejrzeć w kinach albo w streamingu. Na premierę czekają jednak nadal m.in. "Magnezja" Macieja Bochniaka, "Mistrz" Macieja Barczewskiego i "Śniegu już nigdy nie będzie" Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. I tu pojawia się szkopuł, bo właśnie tych filmów podczas festiwalu zobaczyć nie mógł nikt - ani zaproszone osoby związane z branżą filmową, ani przedstawiciele prasy. Co zatem np. z przyznawaną co roku nagrodą dziennikarzy?
Zdecydowano, że tym razem jej nie będzie. "Zależy nam na prestiżu Nagrody Dziennikarzy, która dla wielu widzów jest istotną rekomendacją dla wyróżnionego nią filmu. Nie byłaby ona jednak miarodajna w sytuacji, w której dziennikarze akredytowani na 45. FPFF nie są w stanie obejrzeć wszystkich filmów w trakcie Festiwalu" - piszą organizatorzy na stronie imprezy. W zamian, "po ponownym otwarciu kin w Polsce", proponują zorganizowanie replik festiwalowychw w wybranych miastach. Z zapowiedzi wynika, że "obejmą one również pokazy prasowe, które pozwolą szerszemu gronu przedstawicieli mediów obejrzeć festiwalowe filmy". 45. edycja FPFF przeciągnie się zatem na trudny do sprecyzowania okres. Póki co wiadomo, że 12 grudnia poznamy laureatów konkursu głównego. Transmisja z gali ruszy o godzinie 19.00 na antenie TVP Kultura, będzie także dostępna w internecie.