Hamill, który w "Gwiezdnych wojnach" gra Luke'a Skywalkera, skomentował post, który na Twitterze zamieścił Star Wars Holocron. Fotografia dokumentuje prace na planie filmu "Gwiezdne wojny: Powrót Jedi", który miał premierę w 1983 roku. Aktor napisał:
To był pomysł Harrisona, żebyśmy przy tej scenie chwycili się za ręce, aby nasze ruchy były spójne i Carrie spoglądała na nas w jednej linii. Oprócz tego momentu, prawie nigdy nie trzymaliśmy się za ręce.
Warto zauważyć, że to scena, w której Luke i Han Solo wchodzą po schodach, a grający ich aktorzy mierzą odpowiednio 175 i 185 cm wzrostu. Stojąca więc na górze Carrie Fischer, która wcieliła się w księżniczkę Leię, miałaby pewien kłopot, żeby patrzeć na nich jednocześnie i odruchowo nie przenosić wzroku odrobinę w górę lub dół. Dodajmy, że sama aktorka miała zaledwie 155 cm wzrostu.
Oczywiście wyjaśnienia Marka Hamilla spotkały się z żywą reakcją wielu fanów "Gwiezdnych wojen", a oprócz standardowych zachwytów, wśród komentarzy znalazły się m.in. takie słowa: "Powinniście potrzymać się za ręce znowu i zostać tak na zawsze", "To fantastyczne wiedzieć takie rzeczy, uwielbiam tę scenę", "Czy to dlatego Carrie jest wtedy na ekranie taka uśmiechnięta?", "Róbcie tak częściej" czy "A więc zazwyczaj ręce były solo?" (ang. So, normal 'hands solo'?).
A gdyby tak Harrison Ford był Jamesem Bondem? Ktoś postanowił sprawdzić, jak by wypadł [WIDEO] >>